poniedziałek, 10 listopada 2014

Wywiad z kandydatką na burmistrza Agatą Wasilenko -Mikuta (cz. I)



Wywiad z Agatą Wasilenko-Mikuta, kandydatką na burmistrza Grodkowa



– Pani program nie zmienił się wiele od czasu ostatnich wyborów.

Jestem stała w poglądach. Społeczeństwo obywatelskie, prawa człowieka, solidarność międzyludzka, kreatywność – to podstawy rozwoju każdej gminy czy miasta. Jeśli tego nie ma tworzy się swoista oligarchia, która tworzy monopol na władzę i wsysa wszystko i wciąż chce więcej. Ma już willę na przedmieściach, to chce drugą na Majorce. Zwykli ludzie mają tylko podwyżki opłat i podatków. Kontrola społeczna jest niewygodna dla władzy, ale konieczna dla zrównoważonego rozwoju. Tej kontroli społecznej w naszej gminie nie ma od lat.


– Ale korzystanie z przywilejów władzy jest kuszące...

I dlatego jestem zwolenniczką systemu, w którym możliwość bycia wójtem ograniczona jest do dwóch kadencji. Wójt to nie jest zawód i nie można z nim wiązać swojego życia zawodowego do emerytury. Ja nie wiążę. Od kilku lat pracuję nad tym, aby książki do których mama prawa autorskie trafiły na rynek anglojęzyczny i obecnie jestem bardzo blisko osiągnięcia tego celu. Już nawet pokazywałam w internecie okładkę pierwszej przetłumaczonej książki. To moja przyszłość.
I może jeszcze uprawa lawendy. Uwielbiam pielęgnować lawendę.

– To po co Pani jeszcze funkcja burmistrza?

Bo uważam, że Grodków może być wspaniałym miejscem do życia, tylko sporo trzeba tu zmienić. Czy ludzie mają się wyprowadzać z gminy o doskonałym klimacie, świetnych warunkach przyrodniczych i bardzo atrakcyjnym położeniu tylko dlatego, że jakaś wąska grupa ludzi chce ją sprywatyzować i zarabiać kosztem innych? Wiatraki, kopalnie odkrywkowe, coraz wyższe koszty życia, dławienie wszelkiej inicjatywy ludzi, kult wodza. To trzeba w końcu zatrzymać. Przed kampanią wyborczą na giełdzie nazwisk kandydatów, nie pojawiło takie, obok którego zakreśliłabym kwadracik. W pewnym momencie zaczęliśmy się bać, że te wybory dla obecnego burmistrza będą czystą formalnością - będzie rywalizował ze swoim podwładnym i może jakimiś mało znanymi lub wręcz egzotycznymi kandydatami. To była sytuacja, w której nie można było podjąć innej decyzji.

– Przejdźmy do programu, chce pani oddać władzę społeczeństwu, czy to na pewno dobry pomysł?

Przecież to podstawa naszego ustroju państwowego. W modelu idealnym ludzie wybierają swoich przedstawicieli do władz i oni działają zgodnie z wolą swoich wyborców. W praktyce władza błyskawicznie zapomina o swoich korzeniach i zaczyna uważać, ze wszystko wie lepiej. Że np. lepsze od inwestycji w turystykę są kopalnie odkrywkowe. Lepsza dziura w ziemi niż pałac. Kto myśli inaczej to jest oszołom. Tymczasem w ustawach bardzo często mówi się o konsultacjach społecznych. Urzędnicy zinterpretowali sobie to jako wywieszenie informacji o swoich planach. Tymczasem konsultacje społeczne są po to, aby zwykli ludzie wyrazili swoją opinię na jakiś temat. Jeśli np. zebranie wiejskie podejmie uchwałę, że czegoś nie chcą na swoim terenie, to to jest demokratycznie wyrażona wola społeczności lokalnej i takiego dokumentu nie można wrzucić do kosza.
Ważnym elementem demokracji jest możliwość zgłaszania przez społeczeństwo projektów uchwał. Wystąpiliśmy do Rady Miejskiej Grodkowa o zmiany w statucie gminy, umożliwiające taką inicjatywę. Niestety przewodniczący rady pan Dariusz Gajewski przysłał pismo, że rada się wnioskiem nie zajmie. Po co taka inicjatywa? Już samo zgłoszenie projektu podpisane przez kilkuset mieszkańców gminy jest jasnym sygnałem dla władz, jakie są potrzeby i oczekiwania społeczne i w jakim kierunku należy zmienić politykę gminy.

– A co to znaczy przejrzysta gmina?

Urząd gminy obraca nie pieniędzmi burmistrza, lecz środkami należącymi do mieszkańców gminy. Każdy więc ma prawo wiedzieć, jak te środki są wydawane, komu i w jaki sposób się je powierza. Z tym wiąże się to, że każdy przedsiębiorca, które np. chce współpracować z gminą, będzie miał pewność, że jego oferta zostanie rozpatrzona uczciwe i jeśli będzie najlepsza zostanie wybrana. Każdy starający się o pracę, będzie miał pewność, że konkurs nie jest ustawiony, lecz ma rzeczywistą szansę na stanowisko.

– A pani, kiedy zostanie burmistrzem, nikogo nie zatrudni po znajomości?

Burmistrz musi mieć swój zaufany zespół i dlatego w gestii burmistrza jest dobór zarządu miasta. Mogę powiedzieć, że na stanowisko skarbnika gminy ogłoszony będzie konkurs, bo to praca dla wysokiej klasy fachowca. W początkowym okresie nie zostanie powołany wiceburmistrz, co da trochę oszczędności. Wprowadzę do urzędu zespół składający się z sekretarza gminy i mojej osobistej asystentki. Jak widać to bardzo skromny desant, który nie zrujnuje finansów gminy, tym bardziej, że będę mieć pensję dużo niższą od obecnego burmistrza. Aha i jeszcze jedno. W sferze publicznej w Grodkowie nie będzie zatrudniony nikt z mojej rodziny. Żeby to było jasne.

– Obniżenie kosztów życia w gminie – czy to nie mission impossible?

Skończmy z filozofią Marka Antoniewicza, że nic się nie da zrobić, że prawo nie pozwala, że nie ma pieniędzy. Myślmy bogactwem, a nie ubóstwem. Trzeba przeprowadzić dokładną analizę powodujących zwiększenie wysokości opłat przedsięwzięć i umów gminy. Na przykład w moim przypadku koszt wywozu śmieci zwiększył się o ok 400 procent, a jakość usług spadła. Gdzie tkwi przyczyna tego wzrostu kosztów? Żadnych inwestycji związanych ze śmieciami nie było. Segregowane śmieci są doskonałym surowcem – tona butelek pet kosztuje 600 złotych. Może więc problem tkwi w niezdrowych relacjach urząd-firma śmieciowa? Może warto będzie powołać miejską spółkę, która będzie miała mniejsze koszty? Ustawa jest nowelizowana i miasta będą mogły zlecać wywóz śmieci miejskim spółkom. Nowa rada gminy będzie miała możliwość wykazania się na tym polu. Podobnie w GrodWiKu – tu też trzeba przeprowadzić analizę struktury kosztów i zobowiązań tej spółki. Nie może być tak, że w biednym Grodkowie korzystanie z łazienki staje się luksusem. Również trzeba sprawdzić, jak zarządzane są nieruchomości, których gmina jest współwłaścicielem, bo miasto wygląda, jakby farbę i tynk można było dostać tylko spod lady albo na kartki. Trzeba sprawdzić na co idą pieniądze z opłat za mieszkanie.
Jest też sprawa niedawnej modernizacji ewidencji gruntów i budynków, po której drastycznie wzrosły podatki od nieruchomości na wsi. Dotknęła często ludzi starszych, emerytów i rencistów z bardzo małymi dochodami, którzy muszą zostawić w gminie często 4-5 razy tyle co wcześniej. Nagle zamiast 150 zł płacą 800. Tak nie można robić. Moim zdaniem można złagodzić te podwyżkę obniżając stawkę podatku od tzw. gruntów pozostałych. Podwyżki się nie uniknie, ale nie będzie ona tak szokująca i degradująca dla ludzi. Urząd powinien też pomóc tym właścicielom nieruchomości, których modernizacji krzywdzi – została przeprowadzona wadliwie. Należy im po prostu mówić, co mogą zrobić, żeby błędny zapis w ewidencji zmienić. Oczywiście bez rad typu – trzeba wynająć geodetę za kilkaset złotych. Błąd popełniło starostwo i to ono powinno ponieść koszty jego naprawienia.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz