piątek, 14 listopada 2014

Wywiad z kandydatką na burmistrza (cz. 1 i 2)


Wywiad z Agatą Wasilenko-Mikuta, kandydatką na burmistrza Grodkowa



– Pani program nie zmienił się wiele od czasu ostatnich wyborów.

Jestem stała w poglądach. Społeczeństwo obywatelskie, prawa człowieka, solidarność międzyludzka, kreatywność – to podstawy rozwoju każdej gminy czy miasta. Jeśli tego nie ma tworzy się swoista oligarchia, która tworzy monopol na władzę i wsysa wszystko i wciąż chce więcej. Ma już willę na przedmieściach, to chce drugą na Majorce. Zwykli ludzie mają tylko podwyżki opłat i podatków. Kontrola społeczna jest niewygodna dla władzy, ale konieczna dla zrównoważonego rozwoju. Tej kontroli społecznej w naszej gminie nie ma od lat.


– Ale korzystanie z przywilejów władzy jest kuszące...

I dlatego jestem zwolenniczką systemu, w którym możliwość bycia wójtem ograniczona jest do dwóch kadencji. Wójt to nie jest zawód i nie można z nim wiązać swojego życia zawodowego do emerytury. Ja nie wiążę. Od kilku lat pracuję nad tym, aby książki do których mama prawa autorskie trafiły na rynek anglojęzyczny i obecnie jestem bardzo blisko osiągnięcia tego celu. Już nawet pokazywałam w internecie okładkę pierwszej przetłumaczonej książki. To moja przyszłość.
I może jeszcze uprawa lawendy. Uwielbiam pielęgnować lawendę.

– To po co Pani jeszcze funkcja burmistrza?

Bo uważam, że Grodków może być wspaniałym miejscem do życia, tylko sporo trzeba tu zmienić. Czy ludzie mają się wyprowadzać z gminy o doskonałym klimacie, świetnych warunkach przyrodniczych i bardzo atrakcyjnym położeniu tylko dlatego, że jakaś wąska grupa ludzi chce ją sprywatyzować i zarabiać kosztem innych? Wiatraki, kopalnie odkrywkowe, coraz wyższe koszty życia, dławienie wszelkiej inicjatywy ludzi, kult wodza. To trzeba w końcu zatrzymać. Przed kampanią wyborczą na giełdzie nazwisk kandydatów, nie pojawiło takie, obok którego zakreśliłabym kwadracik. W pewnym momencie zaczęliśmy się bać, że te wybory dla obecnego burmistrza będą czystą formalnością - będzie rywalizował ze swoim podwładnym i może jakimiś mało znanymi lub wręcz egzotycznymi kandydatami. To była sytuacja, w której nie można było podjąć innej decyzji.

– Przejdźmy do programu, chce pani oddać władzę społeczeństwu, czy to na pewno dobry pomysł?

Przecież to podstawa naszego ustroju państwowego. W modelu idealnym ludzie wybierają swoich przedstawicieli do władz i oni działają zgodnie z wolą swoich wyborców. W praktyce władza błyskawicznie zapomina o swoich korzeniach i zaczyna uważać, ze wszystko wie lepiej. Że np. lepsze od inwestycji w turystykę są kopalnie odkrywkowe. Lepsza dziura w ziemi niż pałac. Kto myśli inaczej to jest oszołom. Tymczasem w ustawach bardzo często mówi się o konsultacjach społecznych. Urzędnicy zinterpretowali sobie to jako wywieszenie informacji o swoich planach. Tymczasem konsultacje społeczne są po to, aby zwykli ludzie wyrazili swoją opinię na jakiś temat. Jeśli np. zebranie wiejskie podejmie uchwałę, że czegoś nie chcą na swoim terenie, to to jest demokratycznie wyrażona wola społeczności lokalnej i takiego dokumentu nie można wrzucić do kosza.
Ważnym elementem demokracji jest możliwość zgłaszania przez społeczeństwo projektów uchwał. Wystąpiliśmy do Rady Miejskiej Grodkowa o zmiany w statucie gminy, umożliwiające taką inicjatywę. Niestety przewodniczący rady pan Dariusz Gajewski przysłał pismo, że rada się wnioskiem nie zajmie. Po co taka inicjatywa? Już samo zgłoszenie projektu podpisane przez kilkuset mieszkańców gminy jest jasnym sygnałem dla władz, jakie są potrzeby i oczekiwania społeczne i w jakim kierunku należy zmienić politykę gminy.

– A co to znaczy przejrzysta gmina?

Urząd gminy obraca nie pieniędzmi burmistrza, lecz środkami należącymi do mieszkańców gminy. Każdy więc ma prawo wiedzieć, jak te środki są wydawane, komu i w jaki sposób się je powierza. Z tym wiąże się to, że każdy przedsiębiorca, które np. chce współpracować z gminą, będzie miał pewność, że jego oferta zostanie rozpatrzona uczciwe i jeśli będzie najlepsza zostanie wybrana. Każdy starający się o pracę, będzie miał pewność, że konkurs nie jest ustawiony, lecz ma rzeczywistą szansę na stanowisko.

– A pani, kiedy zostanie burmistrzem, nikogo nie zatrudni po znajomości?

Burmistrz musi mieć swój zaufany zespół i dlatego w gestii burmistrza jest dobór zarządu miasta. Mogę powiedzieć, że na stanowisko skarbnika gminy ogłoszony będzie konkurs, bo to praca dla wysokiej klasy fachowca. W początkowym okresie nie zostanie powołany wiceburmistrz, co da trochę oszczędności. Wprowadzę do urzędu zespół składający się z sekretarza gminy i mojej osobistej asystentki. Jak widać to bardzo skromny desant, który nie zrujnuje finansów gminy, tym bardziej, że będę mieć pensję dużo niższą od obecnego burmistrza. Aha i jeszcze jedno. W sferze publicznej w Grodkowie nie będzie zatrudniony nikt z mojej rodziny. Żeby to było jasne.

– Obniżenie kosztów życia w gminie – czy to nie mission impossible?

Skończmy z filozofią Marka Antoniewicza, że nic się nie da zrobić, że prawo nie pozwala, że nie ma pieniędzy. Myślmy bogactwem, a nie ubóstwem. Trzeba przeprowadzić dokładną analizę powodujących zwiększenie wysokości opłat przedsięwzięć i umów gminy. Na przykład w moim przypadku koszt wywozu śmieci zwiększył się o ok 400 procent, a jakość usług spadła. Gdzie tkwi przyczyna tego wzrostu kosztów? Żadnych inwestycji związanych ze śmieciami nie było. Segregowane śmieci są doskonałym surowcem – tona butelek pet kosztuje 600 złotych. Może więc problem tkwi w niezdrowych relacjach urząd-firma śmieciowa? Może warto będzie powołać miejską spółkę, która będzie miała mniejsze koszty? Ustawa jest nowelizowana i miasta będą mogły zlecać wywóz śmieci miejskim spółkom. Nowa rada gminy będzie miała możliwość wykazania się na tym polu. Podobnie w GrodWiKu – tu też trzeba przeprowadzić analizę struktury kosztów i zobowiązań tej spółki. Nie może być tak, że w biednym Grodkowie korzystanie z łazienki staje się luksusem. Również trzeba sprawdzić, jak zarządzane są nieruchomości, których gmina jest współwłaścicielem, bo miasto wygląda, jakby farbę i tynk można było dostać tylko spod lady albo na kartki. Trzeba sprawdzić na co idą pieniądze z opłat za mieszkanie.
Jest też sprawa niedawnej modernizacji ewidencji gruntów i budynków, po której drastycznie wzrosły podatki od nieruchomości na wsi. Dotknęła często ludzi starszych, emerytów i rencistów z bardzo małymi dochodami, którzy muszą zostawić w gminie często 4-5 razy tyle co wcześniej. Nagle zamiast np. 150 zł płacą 800. Tak nie można robić. Moim zdaniem można złagodzić tę podwyżkę obniżając stawkę podatku od tzw. gruntów pozostałych. Podwyżki się nie uniknie, ale nie będzie ona tak szokująca i degradująca dla ludzi. Urząd powinien też pomóc tym właścicielom nieruchomości, których modernizacja krzywdzi – została przeprowadzona wadliwie. Należy im po prostu mówić, co mogą zrobić, żeby błędny zapis w ewidencji zmienić. Oczywiście bez rad typu – trzeba wynająć geodetę za kilkaset złotych. Błąd popełniło starostwo i to ono powinno ponieść koszty jego naprawienia.





– W programie wyborczym zapowiada Pani budowę mieszkań socjalnych


Są dwa najważniejsze czynniki, które sprawiają, że ludzie są skłonni do zakładania rodziny i posiadania dzieci – to mieszkanie i praca. Sprawa powinna być prosta – młody człowiek idzie do pracy, wynajmuje mieszkanie lub bierze kredyt i sobie je kupuje. Niestety w naszym kraju i w naszej gminie praca nie daje takiej możliwości. Ludzie zarabiają za mało. Do tego dochodzą negatywne zjawiska jak kult bogactwa w serialach telewizyjnych, zupełna nieznajomość zasad prawidłowej gospodarki finansowej w gospodarstwie domowym, co wynika m.in. ze słabości naszego systemu edukacyjnego i brak w naszym kraju tradycyjnej klasy średniej, która tworzyła wzorce życia, pracy, oszczędzania. Pojawiła się w Polsce grupa społeczna osób zagrożonych wykluczeniem społecznym i nawet bezdomnością. W Grodkowie też mamy bezdomnych.
I co zrobić z tymi ludźmi? Pozwolić im reprodukować biedę, skazywać na skrajną frustrację, nałogi? Moim zdaniem trzeba tym ludziom pomóc, dać im nadzieję, motywację do działania, przekonanie, że mogą coś ze swoim życiem zrobić. Moim zdaniem gmina musi zaangażować się w budownictwo socjalne. Są teraz duże możliwości pozyskiwania na to środku. Ostatnio przyszła do mnie dziewczyna, która znalazła informacje na temat możliwości pozyskiwania przez samorządy dotacji na budownictwo ekologiczne. Możliwości jest naprawdę wiele. Oczywiście budowane mieszkania socjalne muszą mieć niski standard, aby motywować ludzi do przechodzenia na wyższy standard życia, zwiększenia wysiłku w dążeniu do tego celu. Jestem natomiast przeciwna w remontowaniu i adoptowaniu na cele socjalne mieszkań w starych budynkach i kamienicach. Takie lokale są zbyt drogie w utrzymaniu i powinny trafiać do komercyjnego obrotu nieruchomościami.
Ile kosztuje wybudowanie takiego mieszkania? Jeśli gmina ma do dyspozycji swoje działki – naprawdę niewiele. Gmina Paczków była nagradzana w Europie za wybudowanie mieszkań socjalnych w cenie 800 zł za metr kwadratowy. Trzeba iść jej śladem. Nawet jeśli budowalibyśmy za 1000 złotych za metr, to za równowartość remontu ulicy Wrocławskiej można byłoby wybudować nawet 80 małych mieszkań. Przykład Paczkowa pokazuje, że można to zrobić.
Inny pomysł, skierowany do młodych, aktywnych ludzi, którzy mają dochody, które pozwalałyby im wziąć kredyt hipoteczny w wysokości ok. 70 tys. To za mało na mieszkanie dla rozwojowej rodziny. A gdyby za te pieniądze wybudować mały domek z możliwością przyszłej rozbudowy? Są dostępne projekty domów, które można wybudować za takie pieniądze, tym bardziej, że wielu młodych ludzi w Grodkowie ma doświadczenie w budowlance. Na przeszkodzie stoi jednak koszt działki. I tu gmina może pomóc, choćby przez oddawanie działek w użytkowanie wieczyste. Oczywiście nie gruntów w okolicy modnych osiedli, które można sprzedać na rynku komercyjnym, ale działek w gorszych lokalizacjach, które porastają zielskiem i nikt nie ma pomysłu na to co z nimi zrobić. Gmina oczywiście nie odda tych działek za darmo, zgodnie z ustawą pobiera za to opłatę w wysokości od 15 proc wartości działki oraz opłatę roczną od 0,3 proc.
W zamian za taką pomoc związujemy z gminą młodą rodzinę, udział w płaconych przez nich podatkach i subwencje oświatową na ich dzieci. Jeśli nie będziemy robić takich programów, to ci młodzie ludzie uciekną za granicę lub przeniosą się do np. Oławy i będą wspierać rozwój innych gmin i miast.

– A co z pracą?
To jest nasz największy problem i nie jest go łatwo rozwiązać. Gmina może przygotować propozycje inwestycyjne, zapewnić doskonałą obsługę i wszelkie możliwe, dopuszczalne przez prawo udogodnienia dla przedsiębiorców tworzących miejsca pracy, jednak decyzja o budowie zakładów nie należy do burmistrza. Trzeba więc tworzyć doskonałą atmosferę wokół inwestycji, przygotowywać doskonałe zaplecze dla niej – począwszy od szkół na wysokim poziomie, doskonałych usług, aż po inwestycje infrastrukturalne umożliwiające uruchomienie zakładów. Decyzji o lokalizacji inwestycji zawsze towarzyszy szczegółowa analiza tego co się dzieje w gminie. Na razie wypadamy w niej fatalnie. Czytałam taki raport o Grodkowie sporządzony dla firmy wiatrakowej. To bardzo smutna lektura. Dobre inwestycje trafią do dynamicznych nowoczesnych, gmin, w których władze myślą bogactwem, a nie biedą. Czeka nas dużo bardzo ci ciężkiej pracy.
Możemy też próbować sami sobie pomóc. Możemy sprawić, że Grodków stanie się tak atrakcyjnym miejscem, że będą tu przyjeżdżać ludzie szukający, wrażeń, rozrywki, zaspokojenia pasji poznawczej. Mamy mnóstwo skarbów, które trzeba wypromować, znaleźć dla nich najlepszą formę popularyzacji. To są przede wszystkim ludzie – modelarze, rzemieślnicy – jak pan Franciszek Krems, do którego lodziarni przyjeżdżają ludzie z całego kraju, sama byłam świadkiem jak w ciągu pół godziny zawitała tam rodzina z Poznania i pan z Wodzisławia, którzy twierdzili, że zawsze jak przejeżdżają autostradą zjeżdżają do naszego miasta właśnie dla tych lodów. Mamy panie z KGW, które potrafią robić rzeczy niezwykłe – ludzi z pasją naprawdę jest wielu. Tę pasję można przekuć w biznes.
Zadajmy sobie najprostsze pytanie co zrobić, żeby ożywić grodkowski handel? Żeby ludzie tu przyjeżdżali i zastawali na te dwie godzinki. Specjaliści od marketingu znają odpowiedź – trzeba zrobić coś, żeby przyciągnąć tu dzieci, żeby mogły przez 2 godziny poszaleć, podczas gdy rodzice będą zostawiać pieniądze w grodkowskich sklepach. Byłam kiedyś z dziećmi ze szkoły na wycieczce w Krasiejowie. Największą atrakcją wcale nie były dla nich dinozaury ale... doskonale wyposażony plac zabaw z urządzeniami, które w niczym nie przypominają bieda zabawek na naszych placach zabaw. Cóż, jedno z nich kosztuje nawet kilka tysięcy złotych.
Dlaczego w Grodkowie nie miałby powstać taki park rozrywki – nowoczesny, atrakcyjny, rozbudzający wyobraźnię i kreatywność młodych ludzi. Ze ściankami do wspinaczki, urządzeniami do treningu astronautów i innymi niezwykłymi gadżetami. Potem już ludzie sami przejmą inicjatywę, powstanie mała gastronomia, dodatkowe atrakcje – mamy już np. tor gokartowy.
Można też organizować różnego rodzaju imprezy, które z biegiem czasu mogą przerodzić się w megaimrezę jak Lato Kwiatów w Otmuchowie. Przed czterema laty mówiłam np. o festiwalu czekolady, bo za płotem mamy wielkich producentów słodyczy – w Otmuchowie, w Nysie, w Skarbimierzu, w Brzegu – Grodków leży w połowie drogi między tymi miejscowościami.
Warto pamiętać, ze jeśli do Grodkowa przyjedzie 100 tysięcy gości i każdy zostawi po 50 złotych, w obrocie finansowym w gminie pojawi się kwota 5 mln złotych. Duża część z tych pieniędzy posłuży do tworzenia nowych miejsc pracy.

– Ale skąd wziąć na to wszystko pieniądze?

Nasza gmina jest bogata, stać nas, żeby wydawać miliony złotych na brukowanie rynku, stadiony, remonty dróg, które mogły spokojnie poczekać kilka lat, to stać nas też na inwestycje w ludzi i miejsca pracy. To tak jak z budżetem domowym – są ludzie, którzy zarabiają 5000 złotych rocznie i wciąż im brakuje pieniędzy, są też ludzie, którzy przynoszą co miesiąc 2000 i jeszcze mają oszczędności. Niektórzy po prostu nie chcą się uczyć racjonalnego wydawania pieniędzy, inni to robią. Bo tego można się nauczyć.
Są też organizacje powołane właśnie do aktywizowania miast, w Grodkowie na przykład działa sowicie dotowana Lokalna Grupa Działania. Pieniądze, które teraz płyną teraz obficie do nas trzeba spożytkować na coś co przyczyni się do naszego rozwoju.

– Pisze Pani o zwiększeniu estetyki miasta i wsi...

No bo Grodków nie może być odrapany, a wsie straszyć błotnistymi poboczami. Żyjemy w XXI wieku, farba jest powszechnie dostępna. Dziwię się, ze przez 12 lat sprawowania urzędu przez obecnego burmistrza tak niewiele w tym kierunku zrobiono.
Jeśli zostanę burmistrzem będzie kontrola zarządu nieruchomości gminnych. Sprawdzimy, czy rzeczywiście czynsze są tak niskie, że nic się nie da zrobić, czy zarządca przejadł pieniądze lokatorów. Opracujemy harmonogram remontów, zagospodarowywania zaułków, podwórek, będziemy szukać sponsorów w zamian za reklamę i będziemy się starać o dotację na rewitalizację.
Chodniki na wsi na pewno będą sporo kosztować, ale jak już pisałam żyjemy w XXI wieku i nie można tego odkładać w nieskończoność. Będziemy na pewno szukać nowych tańszych i wygodniejszych w utrzymaniu technologii niż kostka betonowa.


– No właśnie wieś...

To ogromne wyzwanie. Grodkowskie wsie trzeba ożywić, zainstalować w świetlicach komputery i internet. Dzisiaj coraz więcej spraw załatwiamy właśnie przy pomocy internetu. Trzeba na to przygotować ludzi na wsi.
Mamy też u nas taką sytuację, że gospodarstwa rolne prowadzi może 10 procent mieszkańców wsi, reszta ma przy domu kilka-kilkadziesiat arów ziemi. Dlaczego nie wykorzystać tych gruntów do pracochłonnych upraw, które przynoszą duży dochód. Sama uprawiam lawendę, już 20 arowa plantacja może przynosić bardzo godziwy zysk. Trzeba tylko dać ludziom wiedzę, pomóc w promocji, może stworzyć jakąś platformę handlową. Burmistrz musi obserwować, co się dzieje na świecie. Na przykład zmiany klimatyczne sprawiają, że na południu Europy coraz trudniej uprawiać takie rośliny jak lawenda czy winorośl, dla których robi się tam za ciepło i chorują. Kto pierwszy zareaguje i spróbuje przenieść tego typu uprawy do naszej części Europy może sporo zyskać.
Ja na przykład wolałabym żeby Grodkowskie pola przypominały fioletową Prowansję niż zastawione wiatrakami ziemie u naszych zachodnich sąsiadów.
Oczywiście na wsi trzeba w końcu rozwiązać problem chodników, odprowadzania ścieków tam, gdzie nie ma kanalizacji i oświetlenia. Byłam ostatnio wieczorem w Jeszkotlu i ciemności jakie tam panowały w pobliżu świetlicy po prostu przerażały. Uzupełnianie punktów świetlnych na wsi to jedno z pierwszych zadań, które chciałabym zrealizować dla wsi.
Nie wszystko da się zrobić na wsi od razu, bo zaległości są ogromne, ale przynajmniej wspólnie ze społecznościami lokalnymi można opracować hierarchię inwestycji oraz przybliżony harmonogram ich realizacji. Właśnie harmonogram – chciałabym odejść od systemu „wyszarpywania” inwestycji na rzecz ich planowania. Mieszkańcy będą wiedzieli, kiedy mniej więcej będzie coś zrobione i nie będą musieli pisać pism, czy robić pikiet.

– A co do pikiet, co pani zrobi z wiatrakami?

Na pewno wszystkie decyzje w tej sprawie zostaną przeanalizowane. W tej chwili burmistrz nie ma już wielkiego pola manewru. Jestem za podjęciem salomonowej uchwały przez radę, aby określić minimalną odległość elektrowni wiatrowych od domów 1500 m, z zastrzeżeniem, że ta odległość nie musi być zachowana jeśli wszyscy właściciele nieruchomości w promieniu 1,5 km od elektrowni wyrażą na to zgodę na piśmie. Są przecież wsie, które chcą, żeby wiatraki były budowane blisko zabudowań. Przy okazji, jak znam życie, mieszkańcy wsi za taką zgodę będą mogli liczyć na gratyfikację finansową rzędu kilku tysięcy. Przynajmniej wszyscy, a nie wybrani będą mieć korzyść z wiatraków.

– Jakim pani chce być burmistrzem?

Normalnym. Łagodzącym spory, aktywnie działającym na rzecz naszej społeczności lokalnej, dostępnym dla ludzi. Takim, który dyskutuje z radą gminy, razem z nią szuka najlepszych rozwiązań. Otwartym na nowe pomysły i wspierającym inicjatywy innych. Będę wspierać ludzi niezależnych, z własnym zdaniem, bo burmistrzem jest się na chwilę, a Grodków będzie trwał i potrzebuje silnego społeczeństwa obywatelskiego. Brak tego ostatniego jest główną przyczyną tego, że obecna władza podejmowała decyzje, które nie są korzystne dla rozwoju gminy, za to przynoszą korzyść wąskiej grupie osób.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz