W
nowej Wsi małej 6 sierpnia odbyło się na wniosek Rady Sołeckiej
zebranie wiejskie. Na spotkanie w sali konferencyjnej firmy AgroAs
zaproszono Burmistrza, radnych, Waldemara Kwiatkowskiego, sołtysa
Młodoszowic i jednocześnie prezesa Stowarzyszenia, które
zaskarżyło wszystkie decyzje środowiskowe wydane przez burmistrza
w sprawie farm wiatrowych mających w nazwie "Bąków".
Przybyła także liczna grupa mieszkańców Starowic oraz Starego
Grodkowa. Pewnym zaskoczeniem było pojawienie się dwóch
przedstawicieli inwestora, firmy Altiplano, w towarzystwie rosłego
mężczyzny o sylwetce atlety.
Prowadzący
spotkanie Zenon Niedopytalski przywitał gości, poprosił
Burmistrza , aby usiadł przy stole konferencyjnym.
Zaznaczam
na wstępie, że nie jesteśmy przeciwnikami wiatraków, ale zbyt
bliskiej odległości od naszych domów – powiedział
na wstępie. – Dwa
miesiące temu dowiedziałem się o tym jaka będzie odległość
wiatraków od naszych domów i jaka będzie ich liczba. Czy to jest
według Pana norma ? – zwrócił
się do burmistrza. - Czy
żyjemy w kraju demokratycznym? Pamiętam Pana z pierwszej kadencji.
Pan stał za mieszkańcami, Pan z nami rozmawiał. Pytam jaki jest
dzisiaj Marek Antoniewicz? Pan od 3 lat nie rozmawiał z nami. Proszę
nie przekładać wszystkiego na pieniądze. Ja jestem za tym aby ta
inwestycja powstała. Pan powinien dziś stać z wyborcami. Nie
odwracać się . Pytam Pana czy to jest normalność? Nie rozmawiamy.
Czy to jest normalne?
Marek
Antoniewicz próbował zabrać głos. Natychmiast pojawia się głos
z sali:
Proszę
nie udzielać głosu burmistrzowi. Burmistrz będzie mówił wtedy
jak prowadzący spotkanie udzieli mu głosu. Burmistrz jak dostanie
głos będzie się wypowiadał.!
Wszystko było po cichu –
kontynuował Zenon Niedopytalski. . Pan
daje przyzwolenie sołtysom na branie prezentów! Ja Pana nie
linczuje, jak bym chciał to zrobić to bym to zrobił dosadniej. Ja
teraz rozmawiam z Panem jak facet z facetem i niech mnie Pan
zrozumie. Ja teraz powiem Panu coś co Pana zaboli, Pan
się powinien wstydzić!
(gromkie
oklaski)
I
Rada miejska też powinna się wstydzić! A wie Pan dlaczego? Czy
rada tez tak to odbiera, że wszystko po cichu? Ja jestem zszokowany
tym, że dajecie pozwolenie sołtysom na branie prezentów. Jak
inwestor może przychodzić dawać prezenty i wiązać sołtysów?!
W
tym momencie próbował wtrącić swój komentarz przedstawiciel
inwestora. Prowadzący nie dał mu dojść do głosu:
A
wy gdzie byliście przez 3 lata? –
rzucił
do prezesa zarządu Altiplano.
– Teraz się pojawiliście? Pan siedzi koło Pani sołtys i myśli,
że to jest rozwiązanie sytuacji. Tak się nie robi. Wrócimy do
prezentów.
Okrzyk
z sali: - Żeby pieniędzmi ogłupić
sołtysów!
Zenon
Niedopytalski zwrócił się do Burmistrza:
-
A Pan daje zgodę na to panie
Burmistrzu? Rada Miejska daje zgodę na takie praktyki? Udzielam Panu
głosu.
Marek
Antoniewicz stwierdził, że pierwsze kontakty z inwestorem miały
miejsce w roku 2007.
Pytanie
z sali: A nie w 2006, kiedy
uchwalaliście plan?
Burmistrz
wyjaśnił, że podczas tworzenia planu władze nie wiedziały gdzie
i w jakiej liczbie zostaną wybudowane w gminie, gdyż umowy były
zawierane z właścicielami działek – podmiotami prywatnymi, nie
zamierzono stawiać elektrowni na terenach gminnych. Konkrety
pojawiły się dopiero kiedy firmy wiatrakowe wystąpiły o wydanie
decyzji środowiskowych.
Marek
Antoniewicz stwierdził, że przedstawiał temat na zebraniu wiejskim
w roku 2009 i zapowiedział wówczas spotkanie z inwestorem w tej
sprawie, który miał się szczegółowo wypowiedzieć na ten temat.
Według burmistrza wskazano już wtedy w jakich rejonach powstaną
elektrownie. Na spotkaniu była liczna grupa mieszkańców, co ma
potwierdzać lista obecności.
Przyznał
też, że początek inwestycji związanej z elektrowniami wiatrowymi
rzeczywiście miał miejsce w roku 2006, kiedy Rada Miejska zmieniła
plan zagospodarowania przestrzennego wprowadzając możliwość
budowy w gminie elektrowni wiatrowych. Zapewnił, że nie było
żadnego wniosku inwestora, lecz wola radnych. Na tym etapie
uczestniczył w podejmowaniu uchwał i zatwierdzaniu planu radny
Niedopytalski (radnym
wówczas był Waldemar Niedopytalski – przyp. red).
Plan zagospodarowania nie mówi o liczbie elektrowni, ale umożliwia
ich budowę na terenie gminy. Liczba wiatraków pojawia się wtedy,
gdy firma ma podpisane umowy z właścicielami działek i rozpoczyna
procedurę związaną z raportem o oddziaływaniu inwestycji na
środowisko. Ten raport musi być opiniowany przez Regionalnego
Dyrektora Ochrony Środowiska oraz sanepid. Na dzień spotkania
burmistrz wydał decyzję na 78 lokalizacji, dyrektor regionalny na
kolejne 12 (12
wiatraków, na które wydał zgodę Regionalny Dyrektor Ochrony
Środowiska to właśnie farma Bąków 2E w pobliżu Nowej Wsi Małej;
W sumie wydano więc decyzje na 90 elektrowni wiatrowych, gmina
Grodków będzie największą farmą wiatrową w Polsce – obecnie
największa – Margonin ma zaledwie 60 wiatraków. Jeśli zostanie
również zrealizowana inwestycja w Starowicach i Jeszkotlu staniemy
się 4 pod względem liczby wiatraków farmą w Europie – dane
www.wind-power. Pl – przyp. redakcji).
Następnie
burmistrz wskazał na mapę gminy z naniesionymi planowanymi
wiatrakami w gminie i stwierdził, że jest błędna, bo nie ma
jeszcze decyzji w sprawie farmy Starowice i Jeszkotle.
Następnie
stwierdził, że przychodzi do zgromadzonych, bo nie boi się tematu
i że informacje szły do ludzi. Kwestia wiatraków była według
niego przedstawiana dokładnie i w szczegółach, wcale nie po cichu.
Były rozmowy na temat ile wiatraków jakie decyzje i kiedy były
wydawane. Proces decyzyjny trwał 1,5 roku, bo burmistrz też miał
wątpliwości.
Następnie
zabrał głos Zenon Niedopytalski:
A
ja widzę, ze pan idzie po łebkach – stwierdził.
- Niech Pan nie mówi, że był wywiad środowiskowy. Że ten wywiad
był zrobiony rzetelnie, ze mieszkańcy wiedzieli. Przepraszam
bardzo. Proszę takich rzeczy nie mówić. Proszę nie wspominać
zebrania z firma wiatrakową. Przecież oni tu przyjechali chyba w
2009 czy 2010 i powiedzieli, będziecie znać lokalizacje. I rozmowa
była jednoznaczna. Będziemy się spotykać będziemy rozmawiać z
wami, będziecie mogli zadawać pytania. Przecież ja tu byłem! I
niech mi Pan nie mówi, że wszystko zostało zrobione zgodnie i tak
jak powinno być. Pan jako gospodarz powinien wyciągnąć wszystko,
Pan powinien tu być. Tu są pana wyborcy. A tymczasem ciągle słyszę
w urzędzie miasta i od pana pracowników: ale przecież to jest
tylko grupa, dwie trzy osoby. Bo tam jakiś Kwiatkowski, Grzybowski
się dobija. Przepraszam ja się nigdzie nie dobijam, mnie Pan w
polityce nie widział. Ale mnie to zabolało w pewnym momencie. Ja
Panu powiem jedną rzecz - tak się nie robi Panie burmistrzu. My tu
żyjemy, my tu jesteśmy, my stąd nie wyjedziemy, my tu mamy
wszystko mamy swoje dobytki. Ja zadam Państwu pytanie, kto jest za
tym, żeby postawić wiatraki w odległości minimum 2 kilometrów?
(Rąk
nie podnieśli tylko przedstawiciele inwestora, radni, burmistrz i
dwie-trzy inne osoby – pozostali, przytłaczająco liczniejsi byli
za ustanowieniem minimalnej odległości wiatraków od domów).
To
teraz chce Pana zapytać, Panie burmistrzu, czy to jest Pan
Kwiatkowski, czy to jest Pan Grzybowski, czy to jest Niedopytalski?
Nie! To mówi do Pana społeczeństwo. Wie Pan co? Pan reaguje jakby
Pan chodził w kamizelce wiatrakowej
(Oklaski)
To
powinno być tak jak w Skarbimierzu
– kontynuował prowadzący spotkanie, –
gdzie zdecydowało społeczeństwo mimo, że wójt też chciał
wiatraki, i nawet część Rady też chciała. Nie jesteśmy
przeciwni inwestycji, ale lokalizacji. Odsuń Pan to, daj nam
spokojnie żyć. Czy Pan uważa, że my Pana atakujemy bo nie chcemy
wiatraków? Nie! Jednak nie za wszelka cenę. Czy te pieniądze
uszczęśliwią gminę? Czy uważa Pan, ze uratują gminę, ze
będziemy gminą szczęśliwszą?
Najlepiej
teraz iść po łatwiźnie – zebrać firmy, które się pchają
drzwiami i oknami, żeby stawiać wiatraki. Gdzie inne gminy ich
wypychają, a pan ich chętnie przygarnął, ale ja bym chciał
zobaczyć, jak pan tworzy strefę przemysłową i przyciąga miejsca
pracy! To by było coś!
(oklaski)
Choćby
to była najmniejsza firma. Dlatego mówimy panu głośno: Niech pan
nas nie zamienia na pieniądze. Bo my tu zostajemy, my tu żyjemy. Ta
firma się stad wyniesie .Ta firma ma wykonać zlecenie potem zabiera
czapeczkę i do wiedzenia. I koniec. A my z tym zostaniemy. Pan
powinien stać przy nas. Pan powinien jak ojciec gminy stać przy
dzieciach. I traktować wszystkich jednakowo. Zawsze to do pana
mówiłem i za to pana szanowałem. Ale w tym momencie pan pomylił
drogę. Nie idzie pan tą sama drogą, co kiedyś.
O
czym wy tam na tej radzie rozmawiacie?
– zwrócił się do radnych. – O
tym po której stronie drogi ma stać przystanek w Kobieli? Wy nas
reprezentujecie. Pamiętajcie o rzeczach ważnych.
Głos
z tej części sali, gdzie siedzieli obecni i byli radni:
No
to stawaj do wyborów!
Na
sali zawrzało:
To
nie ten temat – wołano.
Ze
strony radnych pada oskarżenie o niszczenie demokracji.
Zenon
Niedopytalski odpowiada:
Czy
ja zburzyłem demokrację? Czy ja coś zburzyłem swoją
wypowiedzią? Więc nie mówcie mi że ja zburzyłem demokrację Ja
tylko mówię, gdzie jest burmistrz i gdzie powinien stać. Bo jeśli
nie rozumiecie demokracji to przykro mi jest bardzo...
Głos
z sali: Demokrację zburzył
burmistrz i rada podejmując takę decyzję.
Były
radny Stadnik:
Ale
burmistrz wybrany w demokratycznych wyborach rada tak samo. Pan
podważa decyzje rady i burmistrza?
Głos
z sali – Panie Stadnik ile
wiatraków będzie miał Pan na swoich polach?!
Waldemar
Kwiatkowski do Stadnika: W Pana
prywatnym interesie jest żeby ta farma powstała. Więc niech się
pPn tak nie wypowiada.
Zenon
Niedopytalski zwrócił się do Marka Antoniewicza:
Proszę
powiedzieć czy Pan znał odległość wydając decyzję? Czy Rada
nie znała odległości od zabudowań jak Pan wydawał decyzję?
Burmistrz
stwierdził, że koło jego domu jest pięć wiatraków. Powtórzył,
że nic nie było ukrywane.
Waldemar
Kwiatkowski zaproponował, żeby burmistrz opowiedział jak jeden
wiatrak, który miał być postawiony blisko jego domu w Wierzbniku
zmienił lokalizację.
Burmistrz
stwierdził, że co by nie powiedział będzie źle. Powtórzył, że
wydanie decyzji trwało 1,5 roku i wszystko było jawne. Wszystkie
odległości były wiadome przy wydawaniu decyzji środowiskowej.
Zenon
Niedopytalski dociekał, na czym burmistrz opierał się, jaką miał
wiedzę wydając decyzję o lokalizacji wiatraków 500-600 metrów od
domów.
Marek
Antoniewicz wyjaśniał, że wydając decyzję środowiskową
burmistrz opiera się o dwa dokumenty – opinię Regionalnego
Dyrektora Ochrony Środowiska i opinię z sanepidu, który mówi
jakie jest oddziaływanie na człowieka.
Waldemar
Kwiatkowski skomentował::
To
wygląda na to, że to była formalność, że pan musi pan wydać
decyzje na podstawie sanepidu i RDOŚ. Skoro wydał pan decyzję na
podstawie dwóch opinii to dla czego pan zwlekał 1,5 roku? Przecież
pan nic nie zmienił w tej decyzji. Od początku, kiedy wpłynęły
do pana dokumenty nic się nie zmieniło...
Głos
z sali: Były zmiany!
Waldemar
Kwiatkowski: No tak były zmiany –
udało się nawet niektóre wiatraki usunąć.
Zniknął
jeden wiatrak z Wierzbnika i dwa koło Grodkowa. Twierdził pan, i
urzędnicy też tak twierdzili, że nie było protestów. Protesty
były od samego początku. Tylko zostały sprytnie rozegrane przez
firmę wiatrakowa – prezenty, przekupywanie itd. Pan o tym
wszystkim wiedział. Występowałem nawet, żeby się dowiedzieć
czy przez gminę przepływały jakieś pieniądze. Nie przepłynęły,
ale pan o wszystkim wiedział. Nie wiedział pan ze się buduje
boisko w Bąkowie za pieniądze firmy wiatrakowej, ze ogrodzenie w
Kolnicy, że tabliczki z nazwą Altiplano są porozklejane w całej
gminie. Z miejscowości Kolnica również wpłynął do pana protest.
Podpisało go ponad 100 mieszkańców. Wpłynęła do pana uchwała.
Ale pan przy wydawaniu decyzji dla Bąków 2a nawet tej uchwały nie
wziął pod uwagę. Kompletnie ją pan zignorował.. Zastawiam się
czy te dokumenty w ogóle jeszcze istnieją. Niech pan nie mówi ze
nie było protestów. Rozmawiał Pan ze mną miesiąc przed wydaniem
decyzji panie burmistrzu.
Marek
Antoniewicz stwierdził, że Waldemar Kwiatkowski wkłada mu w usta
słowa, których nie powiedział. Powtórzył, że wydał decyzje o
78 lokalizacjach i zgodnie z przepisami zwlekał, bo chciał
przesunąć niektóre wiatraki, negocjował. Stwierdził, że
Waldemar Kwiatkowski uczestniczył w spotkaniach, na których
omawiano lokalizację.
Waldemar
Kwiatkowski oznajmił, że problem w tym, że rozmawiano o
lokalizacjach, jednak nie zrobiono jednej mapy z naniesionymi
wszystkimi elektrowniami.
Firmy
wiatrakowe przedstawiały za każdym razem farmę jako osobny obiekt
na osobnej mapie – powiedział. –
Mapy były duże, obejmowały całą
gminę, ale za każdym razem była na taką mapę naniesiona tylko
jedna farma np. Baków, Bąków 2a. Ja u pana interweniowałem nie
raz żeby zmienić nazwy tych farm, bo wprowadzają w błąd
mieszkańców gminy Grodków. Skąd ludzie mogą widzieć, ze farma
Bąków 2d leży koło ich miejscowości, skoro Bąków jest oddalony
o 10 - 12 kilometrów.
Głos
z sali – Osiemnaście!
Waldemar
Kwiatkowski kontynuował:
Teraz
firma jeszcze sprytniej gmatwa, bo w Starowicach to się nie nazywa
farma wiatrowa, ale budowa zespołu konwerterów powietrznych.
(na
sali wybucha śmiech).
Panie
burmistrzu ostatnie pytanie: Spotkaliśmy się dwa miesiące przed
wydaniem przez pana decyzji, później spotkał się pan z
przedstawicielami firmy Altiplano i sporządził pan z tego spotkania
notatkę służbową. Ja z panem rozmawiałem i prosiłem, że mamy
dokumenty na to, ze raport środowiskowy jest nierzetelnie zrobiony,
że żądamy spotkania, żeby przyjechali przedstawiciele firmy.
Panie burmistrzu nie było takiego spotkania? Nie było takiej
rozmowy?
To
pan kłamie. Ja mówię oficjalnie jest pan kłamcą panie burmistrzu
(oklaski)
Rozmawiał
pan przy mnie. Rozmawialiśmy w trzy osoby sporządził pan notatkę.
I w tej notatce napisał pan, że przed wydaniem decyzji niezbędne
jest zorganizowanie spotkania na pewno we wsi Młodoszowice oraz w
każdej innej miejscowości, która sobie tego życzy. Po miesiącu
wydał pan decyzje, a my widzieliśmy tę notatkę i czekaliśmy na
to spotkanie. Nie wiem, bał się pan konfrontacji w miejscowości
Młodoszowice?
Marek
Antoniewicz oznajmił, że mówił tylko, że Waldemar Kwiatkowski
będzie pierwszym, który dowie się o wydanej decyzji środowiskowej.
Waldemar
Kwiatkowski: Nie!
Marek
Antoniewicz stwierdził, że ma na to świadków i że przed wydaniem
decyzji dzwonili specjalnie do Waldemara Kwiatkowskiego, z
informacją, że decyzja jest przygotowana i będzie wydana.
Waldemar
Kwiatkowski: Czyli takiej rozmowy
nie było?
Później zabrał głos przedstawiciel
zainteresowanych inwestycją mieszkańców osiedla „Kwiatowego”.
Stwierdził, że opinię o farmach wydawali
ludzie, którzy mieszkają poza gminą, tymczasem on chciałby, żeby
takie decyzje podejmowali mieszkańcy tego terenu. Ocenił, że
ludziom z zewnątrz jest obojętne jak żyć będą grodkowianie.
Zaznaczył, że nie che mówić o skutkach powstania takich farm,
trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że zmieni się charakter
gminy, która przestanie być gminą rolniczą. Wyraził też obawę,
że za 5-10 lat burmistrz może stad wyprowadzić, a innych ludzi,
których na to nie stać zostaną z tymi wiatrakami i dlatego dobrze
byłoby, żeby to zwykli mieszkańcy mogli o tym decydować.
(oklaski)
Zenon Niedopytalski zapytał burmistrza, czy w
momencie, kiedy podpisywał decyzję nie odczuwał niepokoju i
potrzeby zapytać społeczeństwo o odległości.
Następnie
stwierdził: Jesteśmy z ręką
w nocniku.
Zwrócił się do sołtysa Nowej Wsi Małej,
oznajmiając, że czuje się oszukany, bo najpierw pani sołtys
twierdziła, że ławki i stół do ping ponga sfinansowany został
ze środków unijnych, a potem ukazał się artykuł sponsorowany,
wedle którego wszystko sfinansowała firma wiatrakowa, której
sołtys zrobiła w tym artykule reklamę. Stwierdził, że mieszkańcy
chcą prawdy. Także o tym, że zginęły ogłoszenia o inwestycji.
Radna Jadwiga Demska rzuciła
podniesionym głosem, ze burmistrz jest linczowany, a sołtys
zastraszana.
Zenon Niedopytalski spokojnie
zaproponował, żeby się uspokoiła, bo ponoszą ją emocje.
Radny Owsiński oznajmił, że decyzje
lokalizacyjne powstały w czasie kadencji poprzedniej rady.
Zenon Niedopytalski zapytał, czy
według niego te decyzje zapadły po cichu.
Prezes firmy wiatrakowej oznajmił, że
zostali zaproszeni do gminy w roku 2006, kiedy rada gminy wprowadziła
zmiany do planu zagospodarowania przestrzennego. Zaprosili ich radni
w trosce o budżet gminy. W roku 2008 podjęli współpracę z
właścicielami ziemi. Negocjacje trwały od 2008 do 2010.
Stwierdził, że Zenon Niedopytalski wiedział o wiatrakach (wyjął
listę obecności na zebraniu wiejskim z dn. 28.06.2011, na której
widniał podpis Zenona Niedopytalskiego.)
Stwierdził również, że są prywatną
firmą i mogą ze swoimi pieniędzmi robić co chcą. Niedawno
zrobili ankietę wedle której 60 procent mieszkańców chce
wiatraków. Zaapelował, żeby nie robić linczu na burmistrzu.
Stwierdził również, że nie wiadomo jak mierzyć infradźwięki.
Firma wiatrakowa ma respektować tylko normę hałasu, który ma nie
przekraczać 40 decybeli.
Zenon Niedopytalski zarzucił mu, że
firma „podchodzi” sołtysów i wciągnęli panią sołtys w
dziurę.
Waldemar Kwiatkowski zarzucił radnej
Demskiej, że brała udział w zebraniu wiejskim i głosowała za
uchwałą określającą minimalną odległość wiatraków od domów
na 2,5 km, a później chodziła od domu do domu i zbierała
deklaracje za wiatrakami.
Zenon Niedopytalski zapytał prezesa
firmy wiatrakowej, czy są w stanie odsunąć wiatraki.
Prezes stwierdził, że mogą
rozmawiać, jak się spotkają w węższym gronie.
Reprezentant osiedla Kwiatowego
oznajmił, że dobrze byłoby, żeby ktoś imiennie podpisał
zobowiązanie, że jeśli pójdzie coś nie tak i skutki inwestycji
będą inne niż zapowiadane i ludzie z jej powodu będą cierpieć,
dobrowolnie podda się karze za nietrafne decyzje.
Zauważył też, że po kilku latach
działania wiatraków ziemia pod nimi nie nadaje się uprawy. Takie zjawisko ma miejsce już po 2-3
latach od uruchomienia elektrowni.
Marek Antoniewicz zaproponował
spotkanie węższym gronie dla Nowej Wsi Małej i Starego Grodkowa,
za to bez stowarzyszenia, które oprotestowało inwestycje.
Pytanie z sali o największe farmy
wiatrowe w Polsce:
Prezes firmy wiatrakowej wskazał
Margonin – 60 wiatraków i planowaną farmę w Gryfinie – 130
wiatraków o mocy 260 MW. [Gmina Grodków stanie się farmą docelowo
o większej liczbie wiatraków i zdecydowanie większej mocy –
przyp. Red.]
Na
zakończenie mieszkańcy wsi uczestniczący w zebraniu podjęli
uchwałę określającą minimalną
odległość
wiatraków od domów na 2000 m. Burmistrz do ostatniej chwili
usiłował zablokować uchwałę. Oznajmił, że jak podjęta
zostanie taka uchwała, to spotkanie w urzędzie jest bez sensu.
Uchwała
została jednak podjęta.
No to się działo... z niecierpliwością czekam na cdn....
OdpowiedzUsuńbył wczoraj ciąg dalszy w Starowicach starły się dwie grupy, uzależnieni stosunkiem pracy z wiadomymi osobami i ich rodziny wraz z pijanymi zwolennikami obozu wiatrowego zwanymi dalej Ekologami i nie obawiający się o pracę nie zastraszeni przeciwnicy obozu bez końca by opisywał co się działo i o ile można się pomylić licząc do 20 mając stanowisko i wykształcenie jak osoby nie letnie głosowały na 2 ręce a nie trzeźwi deptali godność zaproszonej lekarki więcej myślę napisze już dziennikarz i będzie w radio z pozdrowieniami dla wszystkich normalnych
UsuńPanie burmistrzu, a jak smakowała Panu woda?
OdpowiedzUsuńOj kury przestaną się nieść w okolicy i psy dup.. zaczną szczekać.
OdpowiedzUsuń