Pokaz koron żniwnych,
połączony z częścią artystyczną
Grodkowscy samorządowcy
mogli czuć się usatysfakcjonowani. Zebrali tyle podziękowań, że
mogli nabrać przekonania, że to im gmina zawdzięcza dobre plony, a
nie ciężkiej pracy rolników i sprzyjającej pogodzie.
Przedstawiciele samorządów z Niemiec i Czech mogli poczuć
zazdrość, bo takiego wpływu na urodzaj nie mają.
Tylko nieliczni dodawali
do tej beczki miodu odrobinę dziegciu.
Reprezentant Gnojnej
wygłosił wiersz o braku obwodnicy, w którym zasugerował, że
zbliżają się wybory, więc może ktoś się problemem
zainteresuje. Na razie nie wolno im mówić nawet o chodniku i dzieci
idą do szkoły przez kałuże.
Serca publiczności
podbiły dziewczynki z tej wsi, które zaśpiewały "Wiła
wianki". Po chwili wszyscy śpiewali razem z nimi.
Kolnica zaprezentowała
one man show swojej radnej Jadwigi Demskiej, która najpierw
opowiadała co ma na sobie. Potem już chwaliła się osiągnięciami
wsi, a to że najstarszy mieszkaniec ma 103 lata, najmłodszy 3
miesiące, że mają dwie restauracje, że w jedną z nich odwiedziła
Kinga Preis, aktorka znana z seriali. Było też o tym, ile zwierząt
żyje w Kolnicy i że kura żyje 3 lata.
Przedstawiciele Kopic na
melodie "oj dana" odśpiewali, że wianek jest "aligancki
jak sama gminna władza", ze kłosy mają wąsy jak
burmistrzowie, wspomniano "Dareczka przewodniczącego" i
śpiewano coś o krągłościach podobnych jak u Waldemara. Padło
tez pytanie czy kanalizacji doczekają "czy będą za stodołą
"wystawiać na wietrze nasze tyłki gołe". Było też o
braku asfaltu pod szkoła. Potem był skecz "dożynkowa
ławeczka" w którym jedna z pań opowiadała o tym ze ma męża
literata, co jak litra wypije to lata jak perszing.
Dzieci z Nowej Wsi Małej
zaśpiewały jak to wiceburmistrz Wójcicki dobrze się prezentuje ,
bo żonka o niego dba. Zapewniały, że wieś z dnie na dzień
pięknieje i że Pani sołtys się nie poddaje, bo ma nerwy ze stali.
Że protestują ludzie, szumią infradźwieki, ale niektórzy mówią,
że problem niewielki.
Grodkowscy działkowcy
przyciągnęli wózek dożynkowy. Dowiedzieliśmy się, że mamy 625
działkowców, którzy uprawiają 35 ha i sporo innych ciekawostek o
życiu ogródkowym.
Strzegów rąbnął między
o czy dowcipem o niejakim Józusiu, który ponoć wszędzie miał
dojścia i układy, ale kiedy doszło co do czego, to okazało się,
że wykładał na uniwersytecie w Krakowie, ale kafelki w ubikacji, a
w ministerstwie wszystkie drzwi słały przed nim otworem, bo robił
tam za woźnego.
Na koniec padło
stwierdzenie, że my Polacy wszędzie gdzie pójdziemy namieszamy.
Na naszych dożynkach
można było poczuć się jak na seansie Misia, na którym projektor
się zaciął i wciąż pokazywał scenę z trenerem Jarząbkiem
śpiewającym do szafy. Widać już, że zaczęła się kampania
przed wyborami. Burmistrzowie są piękni i wspaniali, z wąsem jak
kłosy, inni to co najwyżej mitomani i oszuści.
Niesmak mogły budzić
stwierdzenia wygłaszane przed gośćmi z zagranicy, że my Polacy,
gdzie nie pójdziemy, to namieszamy. Nie, my Polacy ciężko
pracujemy i w czasie święta plonów mamy prawo być z tego dumni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz