piątek, 23 sierpnia 2013

Starowice - relacji cz . 2.



Ciąg dalszy relacji  z zebrania wiejskiego opublikowanej w tym poście


Prezes firmy wiatrakowej oznajmił, że farma Starowice została zaplanowana, gdyż firmę zmuszono do ograniczenia liczby elektrowni w projekcie Bąków 1. Nie chcą jednak robić inwestycji na siłę, wbrew mieszkańcom, więc poproszono sołtysa o ponowne zaproszenie przedstawicieli firmy na spotkanie z mieszkańcami.

Niektórych przed spotkaniem osłabił alkohol

Firma czuje się zaproszona do gminy przez uchwałę rady miejskiej dopuszczającej lokalizację wiatraków. Zamierzają przekonać do inwestycji ludzi. Prace nad projektem trwają od 2008 roku i wtedy ludzie byli o tym informowani.

Pytanie z sali: Kiedy była ta informacja?


Prezes stwierdził, że starali się wyjaśnić istotę tego projektu. Ma być kilkanaście wiatraków o mocy 2,5-3 MW. Omówił najbliższe kroki proceduralne i przekazał informacje o farmie Bąków 1. To farma wiatrowa o mocy 50 MW przyłączona do sieci operatora Energia Pro.

Głos z sali: Nie ma farmy wiatrowej Bąków 1. Jest farma wiatrowa Bąków. Nawet sędzia w sądzie się myliła [chodzi o podobieństwo nazw poszczególnych farm – przyp. red]

Prezes wskazał, że to nazwy robocze i poinformował, że farma Bąków 2 będzie mieć 150 MW.

Głos z sali: Ale w dokumentacji dla mieszkańców używacie innych nazw. Baków, Bąków 2a....

Prezes oznajmił, że Bąków 2 jest w fazie realizacji i istnieje możliwość zmiany lokalizacji obiektów.
Policja czuwała


Głos z sali: W Młodoszowicach mieliśmy rozmawiać, a nie rozmawialiśmy, były za to przekupstwa koszulkami dla drużyny...

Dariusz Gajewski zapytał prezesa, kiedy byliby w stanie wskazać mieszkańcom gotową lokalizację poszczególnych elektrowni.

Waldemar Kwiatkowski: Ale lokalizacja jest podana, w sanepidzie są mapy.
Prezes firmy wiatrakowej


Prezes powiedział, ze rozmawiał z zarządem firmy i w pewnych sytuacjach będzie możliwość przesunięcia wiatraków w ciągu tygodnia,.

Dariusz Gajewski oznajmił, że lokalizacje nie są ostateczne i wyeliminowano już niektóre lokalizacje. Teraz trzeba poczekać na raport oddziaływania na środowisko.

(buczenie na sali)

Asystentka prezesa tłumaczyła na czym polegają procedury administracyjne i decyzja środowiskowa. Podkreślała, że przesunięcie elektrowni nie stanowi problemu, jednak lepiej jest to robić, kiedy procedury administracyjne są zakończone. Wtedy firma po prostu rezygnuje z budowy wiatraka w spornym miejscu.

[komentarz od redakcji: Po zakończeniu procedur administracyjnych mieszkańcy danego terenu nie mają żadnego wpływu na lokalizację inwestycji. Jeśli firma uzyska wszelkie pozwolenia, to będzie mogła budować zgodnie z dokumentacją. Rezygnacja z poszczególnych wiatraków będzie zależeć tylko od jej dobrej woli. Obietnice nie są dla niej w żaden sposób wiążące. Tym bardziej, że nie szły za tym propozycje odpowiednich umów i zobowiązań na piśmie np. z gwarancjami finansowymi. Obietnice nic nie kosztują, a zawsze może się uda sprawić, że strona konfliktu zrezygnuje z protestów i drogi prawnej. Społeczności wiejskie nie dysponujące zastępami prawników, którzy potrafiliby je zabezpieczyć stosownymi dokumentami, powinny dążyć do tego, żeby ich interesy zabezpieczyli urzędnicy opłacani przecież z ich pieniędzy. Urzędnicy powinni w ramach procedur administracyjnych uwzględniać zastrzeżenie społeczności lokalnych i w ten sposób sprowadzić inwestycję do formy akceptowalnej przez społeczność. To jest właśnie istota demokracji samorządowej. Urzędnicy samorządowi w żadnym wypadku nie powinni reprezentować w sporze z mieszkańcami inwestora i narzucać im wygodnych dla niego, a nie dla społeczności rozwiązań]


Waldemar Kwiatkowski: Od kiedy tak działacie? Przecież w Młodoszowicach na spotkaniu z burmistrzem, z którego jest sporządzona notatka służbowa, firma twierdziła, że żadne przesunięcia nie wchodzą w grę. W notatce było napisane że nie możecie z nich zrezygnować, natomiast możecie wystąpić na etapie pozwolenia na budowę o mniejsza liczbę wiatraków, za to wystąpicie o zwiększenie mocy pozostałych elektrowni To pan burmistrz wydał decyzje na mniejszą liczbę elektrowni, a nie wy zrezygnowaliście. Z wypowiedzi pan prezesa wynika, ze dlatego jesteście aktywni w Starowicach, bo w Bąkowie trzeba zmniejszyć liczbę wiatraków. 
 

Szum i gwar na sali, osoby pod wpływem alkoholu, siedzące obok radnej Jadwigi Demskiej i byłego radnego Stadnika krzyczą na Kwiatkowskiego.

Na pierwszym planie Kaziemierz Cebrat, wójt Kamiennika, Dariusz Gajewski zabiera głos, pani Orzechowska protokołuje

Do głosu dochodzi Kaziemierz Cebrat, wójt gminy Kamiennik.
Stwierdził, że w jego gminie jest pierwsza farma wiatrowa na Opolszczyźnie. Oznajmił, że węgla brunatnego starczy na 20 lat, energii jądrowej na 250 i żeby nasze dzieci i wnukowie mieli energię trzeba iść w kierunku źródeł odnawialnych. Wiatraki w Kamienniku kręcą się od 2 lat i nie ma żadnych negatywnych opinii od mieszkańców. Farmę nie jest prosto postawić, potrzebny jest szereg opinii i dokumentów.

Głos z sali: Dajecie gwarancje, że odsuniecie wiatraki?

Na środek sali wyszedł mężczyzna pod wpływem alkoholu. Stwierdził, że ludzie się budują.

Ludzie na sali nie dali mu jednak skończyć. Został „wybuczany”.

Prezes stwierdził, że on może tylko złożyć wniosek i nie zbudować wiatraka z powodów biznesowych.

Głos z sali: Czyli nie mamy gwarancji?

Dariusz Gajewski oznajmił, że jest wniosek, żeby spotkać się w firmą, która przedstawi lokalizację i perspektywy.

Sołtys Żarowa

Sołtys wsi Żarów zaczął niemal krzyczeć, żeby ludzie ze Starowic nie dali się manipulować jak za komuny, bo to oni są gospodarzem i oni decydują.

[kom od redakcji. Wyjątkowo pod wypowiedzią sołtysa podpisujemy się rękami i nogami. To mieszkańcy Starowic, Młodoszowic, Wierzbnika, Nowinki, Grodkowa i innych miejscowości powinni decydować o swojej przyszłości. Powinni być też przez władze chronieni przed naciskami, presją psychiczną, zastraszaniem, próbami przekupstwa i manipulacjami, obojętnie kto tego próbuje. Problem zaczyna się wtedy, kiedy władze samorządowe stają się stroną w konflikcie i same zaczynają wywierać naciski, straszyć itd. Mieszkańcom pozostaje wtedy jedynie zwracać się o pomoc do organizacji pozarządowych oraz instytucji i organów, które mają stać na straży praworządności.]




Glosy z sali: No to my właśnie nie chcemy...

Ten mężczyzna mieszka w sąsiedztwie wiatraków i twierdzi, ze nie sa odczuwalne


Sołtys z Żarowa ponowił apel o to, żeby mieszkańcy Starowic nie dali się nikomu zmanipulować. U niego we wsi jest zgoda, mieszkańcy podjęli decyzje. Nie ma tam za to propagandy jak za komuny.
 

Przewodniczący rady sołeckiej skierował swoje słowa do sołtysa. Oznajmił, że są z nim od małego dziecka i mu zaufali. Głosowali na niego, także w wyborach na radnego. On osobiście był przekonany, że sołtys jest człowiekiem uczciwym.

Dariusz Gajewski zażądał, żeby przewodniczący powiedział, kogo oszukał.

Głos z sali: Mnie obiecałeś staż.

Dariusz Gajewski wyjaśnił, że osoba mająca pretensje nie miała 50 lat.

Jedna osób pod wpływem alkoholu zaczyna wulgarnie krzyczeć.



Przewodniczący rady sołeckiej odpowiedział sołtysowi, że mówił ludziom, że stawia farmę wiatrową, nie powiedział jednak gdzie. Sołtys twierdził też, że to dla niego biznes. Przewodniczący zapytał, czyim kosztem ten biznes będzie robiony.

Znów krzyki osób pod wpływem alkoholu.

Przewodniczący kontynuował, że nie mówi nie wiatrakom, ale niech one stoją dalej od wsi. Nie 600 metrów od mieszkań. Stwierdził też, że sołtys mieszka w środku wsi, jego posesję otaczają wysokie drzewa, do tego rzadko tam bywa, dużo podróżuje po świecie.

Dariusz Gajewski oznajmił, że nigdy nie ukrywał, że ma powstać farma. Jak były wybory na sołtysa, w obecności burmistrza i starosty mówił, że Młodoszowice protestują. Przewodniczący rady sołeckiej miał wówczas powiedzieć, żeby budowali.

Znów pijackie przekrzykiwania okraszone wulgaryzmami.

Młody mężczyzna w wieku ok. 30 lat stwierdził, że zawsze pomagał sołtysowi. Przyjeżdżał, kiedy tylko ten potrzebował wsparcia. Uważał go za przyjaciela. Owszem była mowa o wiatrakach, ale miały stać gdzieś pod Starym Grodkowem. Czuje się teraz oszukany, bo mają być stawiane całkiem gdzie indziej. Przed długi okres nie można było doprosić sołtysa o zwołanie zebrania w tej sprawie. Dopiero teraz rada sołecka sama je zorganizowała. Oskarżył sołtysa, że nie chciał tego zebrania.

Dariusz Gajewski wyjaśnił, że mówił, że farma powstanie w rejonie Starego Grodkowa.

Młody mężczyzna kontynuował, mówiąc, że często pomagał sołtysowi, w sprawach sołeckich był na każde zawołanie. Wyraził żal, że sołtys nie porozmawiał z nim po ludzku, jak człowiek z człowiekiem. Także przewodniczący miejscowej OSP też nie dowiedział się niczego.

(oklaski)
 

Na środek wyszła osoba pod wpływem alkoholu.





Po nim przed zebranymi wystąpiła młoda kobieta oskarżając mieszkańców wsi, że wszystko co robią wynika ze zwykłej zazdrości.
(gwizdy i buczenie)


Przewodniczący rady sołeckiej i doktor Ewa Raczyńska


Dr Ewa Raczyńska: Opinia ministerstwa zdrowia mówi o tym, żeby wiatraki stały 2-4 kilometry od
miejsc zamieszkania. 3 kilometry od domów jest więc idealnym usytuowaniem. Ile jest u nas – wiemy wszyscy. Tutaj Pan mówi o właścicielach działek, którzy mają prawa. A co z tymi, którzy są narażeni na negatywny wpływ wiatraków. Nienawiść i kłótliwość jest już za sprawą wiatraków dzisiaj, a jeszcze przecież nie powstały. Elektrownie wiatrowe są szkodliwe dla ludzi i zwierząt, emitują hałas i infradźwięki. Najgorsze jest to czego nie słyszymy. Fale o częstotliwości poniżej 20- hz wywołują niepokój uszkadzają układ nerwowy, doprowadzają do padaczki. Ja tego nie wymyśliłam, jest na to literatura naukowa.

Dariusz Gajewski: zapytał, dlaczego, skoro tak jest sanepid wydaje zgodę.


Doktor Raczyńska kontynuowała: Jak będą wiatraki to nie widzimy zachodu słońca, lasów, tylko wiatraki. W nocy dochodzą mrugające czerwone światełka dające efekt disco. Powodują zawroty głowy i depresję. Wzrasta liczba poronień i dzieci rodzących się z wadami i upośledzeniem umysłowym. Jest jeszcze jedna rzecz. Jest tu pan wiceburmistrz jest przewodniczący rady miejskiej. Jak wiadomo w gminie Olszanka zaproszono ekspertów, nie tylko takich ja państwa firma ale i anty np. Doktor Wojciechowski z Politechniki Wrocławskiej który odpowiednio wszystko udokumentował. Ziemia pod wiatraki od 1 do 3 klasy to jest zbrodnia tego nikt nigdzie nie robi. W całej europie est to zakazane.

Pijackie wrzaski z sali

Doktor Raczyńska wskazała również na zjawisko spadku cen nieruchomości w okolicach farm wiatrowych i ogromnych ilości betony, która pojawi się na grodkowskich polach. Wskazała też, że elektrownie wiatrowe nie generują stałych miejsc pracy i nic nie wiadomo o obowiązku uprzątnięcia wyeksploatowanych elektrowni przez inwestora.

(Gromkie brawa)

Dariusz Gajewski wskazał, że jeśli chodzi o spadek wartości gruntów, to on na tym najwięcej straci.

Głos z sali: A ile zyska?

Prezes firmy wiatrowej, stwierdził, że twierdzenia doktor Raczyńskiej nie są poparte naukowo, są to opinie. Zapytał retorycznie, czy z komórek też mamy zrezygnować.

Zwolennik wiatraków


[komentarz od redakcji. Firmy wiatrakowe bardzo często wskazują fakt, że nie ma badań naukowych stwierdzających szkodliwość wiatraków. Są tylko „opinie”. Do takiej argumentacji trzeba podchodzić bardzo ostrożnie. Nawet zakładając, że nie ma wieloletnich, systematycznych obserwacji naukowych i gruntownej analizy takich badań, nie oznacza, że nie ma zagrożenia. To tylko mówienie: Nic nam nie wiadomo o złych skutkach naszej inwestycji, więc budujemy. Nas czyjekolwiek obawy i lęki nie interesują, bo nie ma zapisanego w ustawie czy rozporządzeniu paragrafu.
Niechęć do przyjmowania niewygodnej prawdy to nic nowego. Ponad sto lat temu środowisko lekarskie zaszczuło lekarza, który propagował mycie rąk personelu medycznego przed przyjęciem porodu. Twierdził bowiem, że na rękach przenoszone są zanieczyszczenia, które wywołują zakażenie prowadzące często do śmierci kobiet i niemowląt. Został za te twierdzenia rytualnie zniszczony przez kolegów, którzy byli święcie przekonani o czystości swoich rąk. Możliwość przenoszenia bakterii? Niech ktoś powie, czy ktoś widział bakterie? A infradźwięki? Czy ktoś słyszał infradźwięki?
Rozmawialiśmy z doktor Raczyńską. Dysponuje ona mnóstwem opracowań naukowych na temat wiatraków i zjawisk im towarzyszących, np. emisji infradźwięków. Niezależnych prac naukowych na ten temat jest coraz więcej, gdyż problem sąsiedztwa wiatraków jest coraz powszechniejszy i wystarczająco długotrwały, żeby można już było zaobserwować jego skutki. Te prace są oczywiście zwalczane przez dysponujące wielomiliardowym kapitałem lobby wiatrakowe. Tak jak kiedyś przemysł tytoniowy zwalczał i przekupywał naukowców, którzy przekonywali o szkodliwości palenia tytoniu, koncerny chemiczne krytykowały tych, którzy mówili o toksyczności DDT, a teraz firmy biotechnologiczne podważają wiarygodność opracowań na temat negatywnych skutków stosowania żywności modyfikowanej genetycznie.
Firmy wiatrakowe są stroną inwestycji, której zależy na jej zakończeniu zgodnie z planem, tym samym nie są wiarygodnym źródłem informacji na temat skutków zdrowotnych sąsiedztwa farm wiatrowych. Polska administracja nie nadąża za nowymi trendami inwestycyjnymi i problem zagrożeń wynikłych z sąsiedztwa elektrowni wiatrowych dla urzędników jeszcze nie istnieje. Każdy mieszkaniec terenu leżącego w pobliżu takiej inwestycji musi więc samodzielnie poszukiwać informacji na temat skutków przebywania w sferze oddziaływania takich obiektów. Na ich podstawie każdy musi samodzielnie podjąć decyzję o tym jaka będzie jego przyszłość.
Nas najbardziej przeraziły wskazane przez doktor Raczyńską badania wpływu na organizmy żywe infradźwięków. Poddane ich oddziaływaniu zwierzęta laboratoryjne po pewnym czasie ginęły w męczarniach w wyniku krwawienia z narządów wewnętrznych. Wyniki tych badań tak przeraziły naukowców, że nie zaryzykowali przeprowadzenia doświadczeń na ludziach.
Pojawiające się sygnały o niebezpieczeństwach jakie niesie sąsiedztwo turbin wiatrowych powinny zaowocować wystąpieniem przez władze samorządowe o niezależną ekspertyzę na ten temat do uznanego ośrodka naukowego, która powinna być ważną przesłanką w podejmowaniu decyzji środowiskowej. Człowiek przecież jest istotnym elementem środowiska, co najmniej tak ważnym jak ptaki czy nietoperze, których losem zajmowano się w raporcie środowiskowym.
Owszem taka ekspertyza kosztuje, jednak wielkość inwestycji i jej długofalowe skutki sprawiają, że taki wydatek jest w pełni uzasadniony.
Warto też skomentować wypowiedź prezesa o telefonach komórkowych. Tak, są szkodliwe. Można jednak z nich nie korzystać, można je wyłączyć, wyjąć z nich baterię, wyrzucić. Spróbujcie to samo zrobić z wiatrakiem...]

Głos z sali: Zebraliśmy się na zebraniu wiejskim żeby ustalić parę faktów. Nie zazdrościmy Darkowi, ze zarobi. Niech sobie ma wiatraki, byle to nie stało koło mojego domu.
Myślę ze w tym momencie trzeba wnieść wniosek, żeby zwiększyć odległość...

Dariusz Gajewski powiedział, że chodzi o wniosek, że firma na zmienić lokalizację.

Głos z sali – Nie!

Dariusz Gajewski stwierdził, że za tydzień w piątek jest zebranie.

Głos sali: Nie! Rada sołecka ma wniosek. Przegłosujmy uchwałę.

Odczytano uchwałę, według której odległość wiatraków od zabudowań we wsi Starowice nie może być mniejsza niż 2 kilometry i wniosek do burmistrza o ustanowienie strefy ochronnej na odległość 2 km od wsi.

Za uchwałą głosowało 30 mieszkańców Starowic.
Przeciw 18

Dariusz Gajewski doliczył się 25 osób przeciw.

Głos z sali: Było 18 do 30!

Prezes firmy wiatrakowej: Takie glosowanie nie ma sensu, bo nikt nie jest w stanie odwieść inwestora.

[kom. od redakcji. Nie jest to prawda. Burmistrz może jeszcze zmienić decyzję środowiskową. Można uchwalić prawo lokalne o minimalnych odległościach, które uniemożliwi uzyskanie przez inwestora pozwolenia na budowę. I najprościej. Wystarczy, że w końcu urzędnicy rzetelnie przestudiują plan zagospodarowania przestrzennego i nie będą podejmować decyzji sprzecznych z jego zapisami]














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz