Burmistrz ostatnio wystąpił o zmianę
planu zagospodarowania przestrzennego na jednej z działek podstrefy
ekonomicznej. Podobno inwestor potrzebuje wybudować coś – „coś”,
bo, jak to jest w zwyczaju w Grodkowie, pospólstwu nie zdradza się
szczegółów, o wysokości 16 metrów, a zgodnie z planem może
tylko do 12. No to burmistrz chce mu dać 20.
Nagle wśród radnych pojawia się nowa
idea – zróbmy hurtem tę zmianę dla wszystkich działek.
Wyciąganie wniosków nie jest mocną stroną ludzi, którzy rządzą
w Grodkowie. Mamy na przykład sprawę wiatraków zamiast wyznaczyć
konkretne obszary, na których można je posadowić wpisano, że mogą
stać na wszystkich gruntach rolnych. I co? Znalazł się inwestor,
który chce wystawić wiatrak w miejscu, gdzie według planów władz
gminy ujawnionych w projekcie studium zagospodarowania ma powstać
osiedle domków jednorodzinnych. To zresztą jedyny obecnie jeden z
nielicznych terenów w pobliżu miasta, położony w linii prostej
1-1,5 km od rynku, który można przeznaczyć na budownictwo
mieszkaniowe.
Burmistrz nie chce tam wiatraka, ale
przegrał w SKO, bo władze gminy i jej mieszkańcy stracili kontrolę
nad tym terenem.
Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku
biogazowni przy ul. Warszawskiej.
Teraz jest możliwość kontrolowania
inwestycji w strefie ekonomicznej np. przez ograniczenia w planie
zagospodarowania przestrzennego, ale radni z tej kontroli chcą
zrezygnować, bo zapewne uważają, że każda zmiana planu jest
pracochłonna.
Otóż muszę wszystkim wyjaśnić, że
po to uchwalenie i zmiana planu zagospodarowania przestrzennego
wymaga ogromnej ilość zabiegów, żeby zabezpieczyć obywateli
przed niekontrolowanymi, niekorzystnymi dla nich i ich własności
inwestycjami. Jeśli nadarza się okazja, żeby mieć wpływ na to co
w Grodkowie powstanie, to trzeba z tej okazji korzystać, a nie
oddawać miasta walkowerem nie wiadomo komu, tak jak burmistrz i
radni z roku 2006 oddali gminę wiatrakowcom.
Znajdzie się poważny inwestor,
przedstawi swoje potrzeby, to trzeba wyjść mu naprzeciw. Natomiast
niedopuszczalna jest filozofia: „róbta co chceta”, bo prowadzi
do zniszczenia życia zwykłych ludzi, nerwic i wieloletniego kopania
się z koniem.
Barnard Mikuta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz