poniedziałek, 4 maja 2015

Grodkowskie porażki – upadek LGD


W założeniu miała być aktywizacja ludzi mieszkających na prowincji, integrowanie mieszkańców różnych gmin i wiele innych pożytecznych dla społeczeństwa działań. Szły za tym ogromne pieniądze z publicznej kasy. Były zapowiedzi ogromnych środków z nowego budżetu UE.
Niestety, świetlaną przyszłość zakrył cień. Dwie gminy Skoroszyce i Pakosławice wycofały się z Lokalnej Grupy Działania i pozostałe w niej dwie gminy nie spełniają wymogów (30 tys mieszkańców), jakie musi spełniać tego typu organizacja, żeby pieniądze płynęły szerokim łukiem.


Dlaczego LGD poniósł klęskę? Ano dlatego, że była to organizacja zdominowana przez ludzi, którzy od lat grają w Grodkowie pierwsze skrzypce – przede wszystkim dyrektorów aktualnych i byłych oraz urzędników. Jaki jest Grodków pod ich wieloletnim władztwem – każdy widzi. Czy ludzie, którzy pośrednio lub bezpośrednio doprowadzili gminę do stanu w jakim jest mogli zmienić swoje zwyczaje, wyobrażenia o świecie, o współpracy z innymi i rozwinąć swoją kreatywność działając w LGD?
Moim skromnym zdaniem nie było na to szans, zważywszy, że u nas jest taki zwyczaj, że jeden drugiego ciągnie w dół i nawet jak ktoś ma chęć coś zrobić, to boi się wychylać.

Grodkowska filozofia okazała się niestrawna dla innych gmin. I doskonale rozumiem władze Skoroszyc i Pakosławic. Też byłem w szoku przeglądając sprawozdania LGD – moim zdaniem zbyt duże były koszty administracyjne, dotacje nietrafione – szczególnie na zakupy domu kultury i szalone pomysły typu tworzenie społeczeństwa obywatelskiego poprzez wspieranie orkiestry dętej.
Najbardziej raził mnie jednak egoizm. Pamiętam konkurs bodajże na wypieki świąteczne. Panie z Pakosławic przygotowały cudowne gwiazdeczki. Czy te pełne inwencji gospodynie dostały nagrodę?

Tak traci się szanse na budowanie dobrej atmosfery, ducha współpracy. Tak kończy się zawłaszczenie wszystkiego przez kastę urzędników i grodkowska arogancja. Mam nadzieję, że zdarzy się cud i LGD nie zaprzestanie działalności, bo szkoda kilkuset tysięcy euro z UE. Nawet jeżeli będą za to budować społeczeństwo obywatelskie przy pomocy nowych puzonów dla orkiestry, czy dotując pomysły na miarę skromnej wyobraźni dyrektorów. Zawsze coś z tego w Grodkowie zostanie. Dobre i bębny, i piszczałki.


Bernard Mikuta








1 komentarz: