Na sesji grodkowskiej rady miejskiej 18
grudnia 2013 pojawił się dawno nie widziany radny sejmiku
wojewódzkiego Józef Śliwa. Na wstępie wypowiedzi przeprosił za
dotychczasową nieobecność na sesjach rady miejskiej i
zadeklarował, że odtąd będzie przychodził co najmniej na co
drugą.
Mówił o pracy w sejmiku wojewódzkim
– m.in, że opracowano budżet, który prowadzi do rekordowego zadłużenia – ponad 60 proc. - przychodów województwa. Były
próby odwołania marszałka województwa ze względu na nietrafione
inwestycje i nie przystające do powagi urzędu zachowanie jego
zastępcy. Nie udało się. Marszałek sam ustąpił ze stanowiska.
Mieszkańcy Gnojnej, którzy posłuchali
apeli o to, żeby nie przystępowali do działań wymuszających na
władzach budowę obwodnicy, tak jak to robili na przykład mieszkańcy Starego Grodkowa, bo zadziałają ich demokratyczni
przedstawiciele, srodze się zawiedli. Nie będzie obwodnicy wsi,
choć radny sejmiku interpelował w tej sprawie trzy razy. Są małe
szanse, aby ta inwestycja weszła do planów w najbliższych latach.
Klęską zakończyła się cyfryzacja
kina – radny 3 razy pytał panią marszałek. Pieniądze poszły do
innych miast.
Sukcesem natomiast zakończyło się
natomiast doprowadzenie do pomiarów hałasu płynącego z obwodnicy
w okolicy Półwioska. Teraz trzeba czekać na kolejny pomiar.
Nie będzie też likwidacji linii
kolejowej, przede wszystkim dlatego, że uznano, że ma znaczenie dla
obronności kraju i z tego też powodu może być nawet
przeprowadzona jej modernizacja. Być moze też będzie jeszcze jeden
kurs szynobusu.
Radna Jadwiga Demska zapytała o jego
stanowisko w sprawie wiatraków.
Józef Śliwa stwierdził, że
instytut, w którym pracuje buduje na swoich gruntach (20 tys ha) 3
farmy wiatrowe. Inwestują też w biogazownie. Wskazał aspekt
ekonomiczny takiej inwestycji – kilka milionów złotych rocznie
dla gminy. Radny z ramienia lewicy dorzucił: "Daj Boże, żeby
tyle wpływało do budżetu".
Następnie kpił z przeciwników
wiatraków, że o kwestiach zdrowotnych wypowiadają się humaniści, którzy znają się na wszystkim. Podkreślił, że nie ma dowodów
wpływu wiatraków na zdrowie. Jeśli jest konflikt, to wystarczy odsunąć kilka wiatraków. Oznajmił, że wraz z "panem
Miłoszem" oglądał farmy w Niemczech. Ocenił, że w porównaniu
z tym co jest za naszą zachodnią granicą, w gminie będzie
średnie zagęszczenie wiatraków.
Odniósł się też do biogazowni. Jego instytut inwestuje w trzeci taki zakład. Stwierdził, że nie wie co
powiedzieć, jeśli ktoś mu mówi, że lepszy jest z gnojowicą.
zwolennik obozów wiatrowych - dobrze że nie długo wybory i ja go zapamiętam
OdpowiedzUsuńSłyszałem też,jakoby córeczka tego Pana była związana silnie z lobby wiatrowym...nie dziwi zatem takie a nie inne stanowisko.
OdpowiedzUsuńno to wszystko jasne
OdpowiedzUsuń