czwartek, 16 października 2014

O mowie nienawiści


Ostatnio na Facebooku jeden z młodych ludzi zażądał, żebym wynosiła się z miasta razem z moją rodziną. Ów młody człowiek jest związany ze środowiskiem, które obecnie rządzi w Grodkowie. Świadczy na jego rzecz usługi informacyjne.
To dla mnie nic nowego, jestem przedmiotem pełnych nienawiści ataków od lat. Dlaczego? Bo ośmielam się mieć inne zdanie niż miejscowe zdanie i nie boję się o tym mówić publicznie. Bo jestem prawdziwą opozycją wobec władzy i mam całkowicie odmienną wizję rozwoju miasta i gminy. Bo nazywam rzeczy po imieniu – nepotyzm, nieodpowiedzialne decyzje, krzywdę ludzką.

Przed laty Marek Antoniewicz dał wszystkim sygnał do ataku, głosząc w publicznym radio, ze jedynym problemem naszej gminy jest prywatna gazeta. Nie drożyzna, bieda, kobiety rodzące samotnie w pustostanach, narkomania, ale gazeta, która wskazywała, jakie będą skutki decyzji burmistrza dla zwykłych ludzi – jak choćby decyzja o wybranej przez niego formie gospodarki ściekowej czy bezkrytyczna zgoda na inwestycje w farmy wiatrowe albo wybór kopalni odkrywkowej zamiast remontu pałacu.
Kiedy brakuje argumentów do merytorycznej dyskusji, to zaczyna się pojawiać mowa nienawiści. Nie tylko ja jestem jej ofiarą, doświadczyły jej na przykład osoby organizujące protesty przeciwko budowie farma wiatrowych.
Mowa nienawiści była i jest wielkim problem. Kiedyś Żydów wyrzucano na Madagaskar, Tatarów za Ural i krzyczano: „precz z kułakami”, czy wręcz „śmierć kułakom”. Jak to się skończyło, każdy, kto ma odrobinę wiedzy o historii wie doskonale. Dzisiaj mowa nienawiści (na razie) niszczy więzi społeczne, zniechęca ludzi do korzystania ze swoich praw, przyczynia się do potęgowania patologii, które piętnuje cywilizowany świat. Sprawia, że ludzie podejmują niekorzystne dla siebie decyzje. I Właśnie o to siewcom nienawiści chodzi.
Czy młody człowiek rozumiał co robi publicznie każąc mi wynosić się z miasta razem z rodziną? Wątpię. Jest tylko narzędziem w ręku tych, którzy boją się zbliżających się wyborów, widzą w nich zagrożenie dla siebie i swojej przyszłości. Porażka ich opcji politycznej jawi się im jako koniec świata i jednocześnie zamach na ich wyższość nad innymi.
To jednak nie usprawiedliwia mowy nienawiści. Nic nie usprawiedliwia pogardy dla innych ludzi. 
Agata Wasilenko-Mikuta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz