Społeczeństwo obywatelskie kształtuje się na naszych oczach dopiero teraz. I to nie dzięki fundacjom budującym demokrację i prawu stworzonemu przez parlamentarzystów, ale dzięki śmieciom. Nie oszukujmy się te wspaniałe instytucje obywatelskie poniosły w naszym kraju sromotna klęskę. Szczególnie na tzw. terenach popegeerowskich. Po prostu nie były w stanie oswoić tkwiących w naszym narodzie postalinowskich demonów. Niechęcią przed organizowaniem się w stowarzyszenia, podlizywaniu się każdej formie władzy od proboszcza po wójta, histerycznego leku przed pikietami, manifestacjami i zgromadzeniami.
Wystarczyło jednak, że władza sięgnęła wprost do naszej kieszeni, w formie opłat za śmieci, żeby ludzie przychylniejszym okiem spojrzeli na najprostsze narzędzia demokratyczne, jak choćby pikiety.
We Wrocławiu, gdzie opłaty za śmieci będa bardzo wysokie, mieszkańcy miasta przychodzą zaprotestować na sesje Rady Miasta. Starsi ludzie z transparentami w rekach twierdza, że nie zapłacą "za monopol samorządu" i napominają "władzo nie tak" . Więcej tutaj
Prezes spółdzielni ramię w ramie z szeregowym członkiem spółdzielni piszący petycje, zbierający podpisy pod protestem, to są dawno nie widziane obrazki.
Doszło już nawet do słownych przepychanek miedzy prezydentem miasta a marszałkiem województwa o to, kto jest odpowiedzialny za brak spalarni śmieci w mieście. Marszałek miał obarczyć prezydenta wina za obecny stan rzeczy, ten odwzajemnił sie mu słowami, ze marszałek opowiada głupoty. Więcej tutaj
W dobie dyktatu poprawności politycznej to naprawdę mocne słowa. Świadczą o dużym niezadowoleniu społeczeństwa i lęku samorządowców przed nadchodzącymi wyborami, bo wszystko wskazuje na to, że "ustawa śmieciowa" zakończy wiele karier "niezatapialnych" samorządowców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz