Plan zagospodarowania przestrzennego
dla części gminy do kosza?
W 2006 roku ówcześni
radni uchwalili plan zagospodarowania dla części gminy, w którym
zawarli zapisy umożliwiające postawienie ludziom pod domami
gigantycznych elektrowni wiatrowych. Okazuje się, że... zrobili
wielką fuszerkę. Tak przynajmniej wynika z wyroku NSA, sygn. Akt II
OSK 1925/13.
Kiedy wybuchła afera wiatrakowa,
przeciwnicy stawiania elektrowni w pobliżu domów mieszkalnych
zaczęli sprawdzać dokumenty związane z niechcianymi inwestycjami.
Od razu dostrzeżono istotne wady dotyczące planu zagospodarowania
przestrzennego dla tej części gminy Grodków, w której działali
wiatrowi energetycy. Jedna ze spółek prowadzących działalność
na terenie gminy podjęła procedurę mającą na celu unieważnienie
planu w części naruszającej prawo. Oczywiście radni poprzedniej
kadencji nie widzieli żadnych naruszeń w planie, więc sprawa
trafiła do WSA w Opolu, gdzie spółka sprawę przegrała. Wniosła
jednak o kasację do NSA. 10 marca 2015 roku zapadł wyrok, który
nie pozostawia żadnych wątpliwości, że plan powinien zostać
zmieniony.
Najważniejsze najważniejsze wady
planu to:
Brak zgody Ministra Rolnictwa na
przekształcenie gruntów rolnych klas I-III. Za całkowicie błędną
sąd uznał interpretacje, że działki, na których posadowione mają
być wiatraki są mniejsze niż 0,5 ha, bowiem obszarem planistycznym
nie jest sama działka pod wiatrak, lecz „powierzchnia przestrzenna
objęta granicami linii ujętych na mapie”. Wynika więc z tego, że
gmina powinna przed uchwaleniem planu wystąpić o zmianę
przeznaczenia całego obszaru oznaczonego w planach literą R.
czyli... tysięcy hektarów.
Za istotne naruszenie, czyli takie,
które mogło mieć wpływ na kształt planu, trybu uchwalania planu
sąd uznał również brak opinii właściwej izby rolniczej.
Teraz spawa wróci do WSA, gdzie będzie
musiał zapaść wyrok, zgodnie z wytycznymi NSA nieważność planu
w części niezgodnej z prawem. Jeśli uprawomocni się, to nie
będzie podstawy do budowy elektrowni wiatrowych, poza tymi, które
mają prawomocne pozwolenia budowlane.
Ryzyko inwestycyjne dla takiego
inwestora jest jednak bardzo duże, gdyż oczywistym jest, że
nastąpią wnioski o unieważnienie tych pozwoleń, jako wydanych na
podstawie dokumentów naruszających prawo. Powinien to np. zrobić z
urzędu wojewoda.
Droga do uprawomocnienia się wyroku
nie będzie jednak prosta – gmina zapewne odwoła się od wyroku
WSA i znów wypowiedzieć będzie się musiał NSA. To potrwa jakieś
2-3 lata.
W tym czasie gmina może uchwalić nowe
studium zagospodarowania przestrzennego i nowy plan, umożliwiający
budowę elektrowni.
W razie powstania elektrowni wiatrowych
dużo łatwiej będzie uzyskać odszkodowanie od samorządów i
skarbu państwa. Zarówno burmistrz, jak starosta oraz wojewoda w
licznych pismach byli informowani o bezprawności zapisów w planie
zagospodarowania przestrzennego, nie podjęli jednak skutecznych
działań mających na celu wyjaśnienie wątpliwości, choć zgodnie
z KPA „w
toku postępowania organy administracji publicznej stoją na straży
praworządności, z urzędu lub na wniosek stron podejmują wszelkie
czynności niezbędne do dokładnego wyjaśnienia stanu faktycznego
oraz do załatwienia sprawy, mając na względzie interes społeczny
i słuszny interes obywateli.”
Na
razie nasza gmina ma zwrócić spółce kilkaset złotych kosztów
postępowania przed NSA. Zapewne to nie koniec wydatków z kieszeni
podatnika w tej sprawie.
Afera
wiatrakowo-samorzadowa na pewno szybko się nie skończy i będziemy
mieć jej wiele odsłon.
Ta sprawa to swoisty lokalny węzeł gordyjski zamotany w tak wąziutkim gronie miejscowych zainteresowanych tą inwestycją biznesmenów,że już zaczyna sie co niektórym odbijać czkawką.Miejmy tylko nadzieję że te zakulisowe manewry zostaną publicznie ujawnione a wszystkie brudy dokładnie wytrzepane,począwszy od lokalnych decydentów którym marzyły sie bogactwa...czy aby dla dobra gminy?na to pytanie niech każdy sobie sam odpowie.
OdpowiedzUsuńU nas w Bierutowie sa juz takie elektrownie wiatrowe. Co my mieszkancy powiatu Olesnickiego mamy powiedziec?
UsuńPozdrawiam serdecznie
Florianna,swietliczanka.blogspot.com
No właśnie. Zgadzam się z przedmówcą. To i tak pstryczek w nos władzom :) co cieszy niezmiernie. Mam nadzieję, że ten szwindel się nie uda, a osoby odpowiedzialne za to poniosą konsekwencje.
OdpowiedzUsuń