wtorek, 16 czerwca 2015

Grodkowska trauma



Grodków powoli otrząsa się po traumie wyborów prezydenckich. Wybory te pokazały bowiem wyraźnie, że w demokracji władza nie jest dana od Boga, lecz od ludzi.
Taki werdykt wyborców wywołał prawdziwą traumę w wielu grodkowskich środowiskach. Tuż przed wyborami, kiedy wszyscy byli przekonani, że Komorowski musiałby, jak to twierdził jeden wpływowy redaktor, przejechać samochodem zakonnicę w ciąży, żeby przegrać wybory, duża część grodkowian ostentacyjnie wyrażała swoje poparcie dla władzy.

Z moich obserwacji wynika, że zwolennikami przegranego prezydenta byli w dużej mierze dobrze sytuowani emeryci, urzędnicy oraz nauczyciele.
W przypadku pierwszej wskazanej grupy wyborców głosowanie na obecną jeszcze głowę państwa było oczywiste – żyje im się stosunkowo dobrze, wszelkie zmiany, zawirowania w państwie nie są dla nich korzystne. Wybór Bronisława Komorowskiego był dla nich gwarancją utrzymania swojego statusu życiowego. Do tego „swojska” osobowość prezydenta była łatwa do zaakceptowania. Również urzędnicy zachowali się racjonalnie popierając obecną władzę. Rządy PO zapewniają im spokój, rozrost biurokracji, małą dociekliwość jak gospodaruje się publicznymi pieniędzmi. Jednym słowem stabilizacja i dobrobyt.
Natomiast musi budzić zdziwienie postawa nauczycieli. W ich przypadku jedynym logicznym wyborem był Andrzej Duda i, jak informują mnie znajomi pracownicy oświaty z innych części kraju, w ich placówkach kandydat PiS miał niemal 100 procentowe poparcie. Dlaczego? Od dawna wiadomo, że PO pracuje nad całkowitą zmianą Karty Nauczyciela. Co jakiś czas pojawiają się „wrzutki” jakie przywileje zabierze się nauczycielom, po to żeby sprawdzić, jakie będą reakcje i jakie zmiany rzeczywiście można będzie wprowadzić. O jakich zmianach się mówiło? Na przykład o likwidacji rocznego płatnego urlopu zdrowotnego, dodatków dla nauczycieli wiejskich, zniesieniu pensum, uzależnieniu dochodów nauczycieli od średnich pensji w gminach, w których pracują, czy też większej wprowadzenie większej swobody pracodawcy przy zwalnianiu nauczycieli.
Obojętnie jak ostatecznie będzie wyglądać ustawa, ma ona jeden cel zmniejszyć koszty oświaty przez zmniejszenie zatrudnienia w szkołach i nadanie samorządom większych uprawnień w kształtowaniu polityki edukacyjnej – np. ułatwienie w zamykaniu szkół, które mają słabe wyniki nauczania.
Każdy może sobie teraz odpowiedzieć na pytanie, czy Bronisławowi Komorowskiemu zadrżałaby ręka, gdyby nową ustawę podpisywał? Czy drżała mu kiedy podpisywał akt zagarnięcia oszczędności Polaków zgromadzonych w OFE albo podnoszący wiek emerytalny?
A Andrzej Duda? Mąż czynnej nauczycielki, kandydat deklarujący, że zawsze będzie otwarty na argumenty innych? Moim zdaniem ze wszystkich kandydatów tylko on podjąłby dialog ze środowiskiem nauczycielskim. Wybór Dudy i PiS odwlecze niekorzystne zmiany dla pracowników oświaty o kilka lat. Nie oceniam czy to dobrze czy źle. Piszę o decyzjach ludzi, którzy wbrew swojemu interesowi zagłosowali nieracjonalnie.
Nad tą nieracjonalnością warto się pochylić, bo dzięki niej możemy wyjaśnić dlaczego w gminie są tak niekorzystne dla mieszkańców wyniki wyborów samorządowych.
Niewątpliwie jedną z przyczyn takiego, a nie innego zachowania jest zależność ekonomiczna od lokalnej władzy, a urzędnicy, całkiem logicznie, popierali obecnego prezydenta. Stworzył się więc pewien trend w uzewnętrznianiu postaw, występowanie przeciw niemu racjonalnie uznano za niebezpieczne.
Inną przyczyną była agitacja tzw. agentów wpływu. Jest takich w Grodkowie sporo. Ich zadaniem jest „wyprać mózg” jak największej liczbie osób. Argumenty są dobierane w zależności od rozmówcy. Słyszałem m.in. o tym, że straszono, że Duda wywoła wojnę z Rosją, że nie ma żadnego doświadczenia, że jest marionetką w rękach Kaczora, że wprowadzi państwo religijne i wszyscy będą musieli chodzić do kościoła, bo inaczej stracą pracę itd.
A może to nie agenci wpływu tylko zatroskani o Polskę, trochę nawiedzeni obywatele. Pewnie i tacy są, ale są też wśród nich osoby, dla których klęska PO w wyborach oznacza po prostu kłopoty dla ich bliskich, którzy związali się z obecnym systemem na dobre i na złe. Dlatego tak ważne jest samodzielne myślenie, analiza zysków i strat. Słuchając innych możemy obudzić się z ogromnymi kosztami życia, wiatrakami pod domem, dziećmi tułającymi się po świecie i pracą zawodową do śmierci.

Na koniec przytoczę dowcip z internetu:

W lesie odbywały się wybory. Do drugiej tury przeszedł myśliwy i ekolog. Głosami leśnej drobnicy wygrał ekolog. I natychmiast wszystkie jelenie i dzikie świnie w płacz, że to katastrofa. Aż stary wilk się wkurzył i mówi:
– Co wam odbiło? Wybraliście faceta, który ograniczy niszczenie lasu, zabroni polowań dla przyjemności, będzie dbał, żeby panowała równowaga ekologiczna. Naprawdę chcieliście gościa, który będzie siedział przy ognisku i przy wódeczce konsumował golonkę z odyńca, a jedyną decyzją jakiej się można po nim spodziewać, to zwiększenie limitu polowań?
– Ale lis... – rzucił jeleń z wielkim porożem.
– Co lis? – zdenerwował się wilk.
– Lis powiedział, że myśliwy jest najlepszy...


Bernard Mikuta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz