poniedziałek, 19 maja 2014

Tu mieszkam i nie zamierzam stąd wyjeżdżać


Wywiad z grodkowianką Agatą Wasilenko- Mikutą, kandydatka do Parlamentu Europejskiego


Debata ze studentami Uniwersytetu Opolskiego.

Reprezentuje Pani powiat brzeski w wyścigu do Parlamentu Europejskiego. Skąd Pani pochodzi?


Urodziłam się w Grodkowie. Tam też spędziłam lata szkolne, zdałam maturę. Potem studiowałam w Krakowie i zostałam tam na ładnych parę lat. Kilka lat temu wróciłam do Grodkowa, gdzie mam poniemiecki dom z ogrodem, w którym rosną bardzo stare drzewa. Unikalne już jabłonie jak szara i złota reneta, koka, grusze, czy czereśnia bladoróżowa, która zniknęła z sadów wiele lat temu. Mam też jak to się mówi potocznie "kawałek pola", na którym prowadzę ogródek z uprawami, użyję modnego słowa, organicznymi i hobbystycznie uprawiam lawendę. Chcę mieszkać w Grodkowie przez długie lata, dlatego bardzo zależy mi na zrównoważonym rozwoju regionu.


Kim Pani jest z zawodu?

Skończyłam studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, przez lata pracowałam w mediach i branży wydawniczej. Byłam publicystką starego krakowskiego Przekroju i redaktorem naczelnym ambitnego, prestiżowego wydawnictwa. Napisałam kilka książek. "Krakowski" okres mojego życia ukształtował mnie jako człowieka. Tam zrozumiałam, czym jest na przykład wolność obywatelska, kultura na wysokim poziomie obecna w codziennym życiu, szacunek dla ładu architektonicznego. Tam też poznałam wspaniałych ludzi. Wielu z nich teraz jest liderami opinii publicznej, politykami lub ważnymi urzędnikami, są wśród nich dziennikarze i pracownicy naukowi.
Zawsze chciałam wydawać książki. Prowadziłam w Grodkowie małe wydawnictwo, a teraz fundację zajmującą się kulturą. Grodków jest fenomenem, prawie każdy tutejszy autor wydał dzięki mnie nawet po kilka książek i to całkowicie bez udziału dotacji z funduszy publicznych.
Niestety, Grodków nie jest miastem łatwym do życia. To miasto urzędnicze, gdzie na każdym kroku można spotkać się z arogancją i tzw. układami. Postanowiłam doprowadzić do zmian. Od kilku lat zamiast poświęcić się pisaniu książek o perfumach, które są moim hobby i jestem autorek kilku książek na ich temat m.in Leksykonu perfum, prowadzę działalność społeczną. Dzisiaj na przykład Grodków jest fenomenem, bo łatwo tu znaleźć miejsce dla dziecka w przedszkolu. To wynik mojej wieloletniej batalii o szkołę i przedszkole społeczne. Są też drobne sprawy, którymi się zajmuję jak doprowadzenie do podłączenia przedpłatowego licznika prądu dla rodziny, która wpadła w tarapaty, przez pisma w drobnych sprawach administracyjnych do pomocy w napisaniu odwołania od decyzji budowlanej starosty. Takimi sprawami często zajmują się biura poselskie. Niestety, nie ma takiego w okolicy. Postanowiłam to zmienić.


Dlaczego Solidarna Polska?

To młode, ambitne ugrupowanie, z bardzo konkretnym, realistycznym programem, zakładającym ochronę słabszych, który tworzą ludzie o otwartych umysłach. Jeden z moich znajomych organizował struktury w gminie i tak zostałam członkiem partii. Dostrzeżono mój drugi wynik w wyborach samorządowych na stanowisko burmistrza i uznano, że jestem dobrym kandydatem na posła do Parlamentu Europejskiego.

Co chciałaby pani zrobić w PE?


Przede wszystkim współtworzyć wspólną politykę demograficzną, która wzorować się będzie na rozwiązaniach państw, które powstrzymały katastrofę demograficzną. Dyrektywa unijna ma większą moc od petycji z podpisami miliona czy nawet dwóch milionów obywateli, które trafiają w naszym kraju do kosza. Dzięki dyrektywie można szybko wprowadzić darmowe podręczniki, z czym rząd pomimo obietnic sobie nie radzi, zwiększyć pomoc rodzinom, wprowadzić minimalną kwotę wolną od podatku w wysokości nie mniejszej od minimum socjalnego, sprawić, żeby tereny, na których bezrobocie przekracza np. o 50 procent średnie bezrobocie w Unii Europejskiej automatycznie stawały się strefami ekonomicznymi z ułatwieniami w inwestowaniu, budowa mieszkań czynszowych ze środków unijnych.
Dostępność pracy, mieszkania, ułatwienia w wychowywaniu dzieci to najprostsza recepta na zatrzymanie katastrofy demograficznej. Młodzi ludzie chcą zakładać rodziny, ale muszą mieć odpowiednie warunki – o tym świadczy choćby fakt, że Polki rodzą dużo dzieci w... Anglii.
Unia może też pomóc samym dzieciom. Może np. Określić maksymalną liczbę godzin, jaką dziecko może wypełniać obowiązek szkolny w szkole i w domu. Dzisiaj często zdarza się, że dziecko 6 godzin pracuje w szkole, a potem przez kilka godzin odrabia lekcje. To nieludzkie.
Ważna też jest kwestia swobód demokratycznych. W Polce nie ma tzw. "woli politycznej" do jakichkolwiek zmian choćby ordynacji wyborczej. Przemilcza się takie kwestie jak to, że wybory na wójta w rzeczywistości organizuje... nie Państwowa Komisja Wyborcza, lecz... wójt i jego podwładni. Wójt odpowiada za drukowanie kart wyborczych, pieczątki, urny, wybór ludzi do komisji, liczenie głosów i przechowuje dokumenty związane z wyborami. Mało tego nawet referendum odwoławcze wójta jest przeprowadzane pod kontrolą podwładnych wójta i w urzędzie jest przechowywana lista obecności przy urnach, czyli potencjalnych wrogów wójta, bo wójt zwykle nawołuje do bojkotowania głosowania.
Dlatego konieczne jest stworzenie konstytucji demokratycznej dla całej UE, która gwarantowałaby uczciwe wybory i zabezpieczałaby przed tworzeniem się oligarchii samorządowej. Zasadnym wydaje się wprowadzenie ograniczenia liczby kadencji pełnienia funkcji w samorządzie i zmiana sposobu organizowania głosowania.
Innym ważnym problemem jest obciążanie obywateli kosztami inwestycji z Unii. Problemem jest m.in budowa kanalizacji za środki unijne. Na przykład w gminie Grodków koszt korzystania z niej wzrósł o ok. 100 procent i nie jest to koniec podwyżek. Ciężar inwestycji ponoszą przede wszystkim osoby, które z niej nie korzystają, które są podłączone do sieci wybudowanej przed kilkudziesięciu laty z naszych podatków. To też należy zmienić.
Oczywiście to tylko kilka przykładów spraw, które chciałabym poruszyć na forum PE. Więcej można znaleźć w moim programie wyborczym na stronie www.agatawasilenko.pl

Dlaczego ludzie mieliby na Panią głosować?

W wyborach do Sejmu czy do Parlamentu często zdarza się tak, że partie delegują do jakiegoś okręgu kandydata, który nie ma z nim nic wspólnego. Nie mieszka tam, jego dzieci nie uczęszczają do miejscowych szkół, nie korzysta z lokalnej służby zdrowia, komunikacji. Nie ma pojęcia o słabych i mocnych stronach regionu. Przyjeżdża na tydzień, dwa kampanii wyborczej, a potem znika i wspiera region, z którym rzeczywiście jest zwiazany.
Uważam, że teren pogranicza województw opolskiego i wrocławskiego nie jest odpowiednio reprezentowany zarówno w Sejmie, jak i PE. Ja tu mieszkam i nie zamierzam nigdzie wyjeżdżać. Codziennie widzę ogromne możliwości ludzi, którzy tu mieszkają i wielki potencjał tkwiący w położeniu i już istniejącej infrastrukturze tych ziem. Będę bardzo dobrym rzecznikiem ich mieszkańców.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz