Niewątpliwie najłatwiej odnieść
sukces w rozwijaniu gminy na papierze, bo jak to mówią, jest on
wyjątkowo cierpliwy i nie odzywa się, obojętnie co się na nim
wypisuje.
Właśnie w naszej gminie trwają prace
nad dokumentem, który ma określić kierunki rozwoju gminy. Podobno
jest on bardzo ważny, bo będzie brany pod uwagę przy ocenianiu
gminy pod kątem zasadności przyznawania jej dofinansowania. W
teorii powinno być tak: masz sensowną koncepcję rozwoju swojego
terenu, to dostaniesz na to pieniądze. Wypisujesz banały to obejdź
się smakiem. W praktyce zapewne będzie to wyglądać zupełnie
inaczej, jak to w urzędniczej RP.
Jak to zwykle u nas, sporządzenie
owego dokumentu zlecono komuś tam, bo to najłatwiej i samemu nie
trzeba nadwerężać mózgu. Jak to zwykle bywa twórcy owego dzieła
rzucali na spotkaniu mądre słowa o analizie SWOT itd.
W rzeczywistości, z przykrością
trzeba stwierdzić, że po przeglądnięciu tego opracowania z
przykrością trzeba ocenić, że to dzieło nad wyraz banalne, a
często wręcz śmieszne. Kiedy na przykład czytaliśmy o mocnej
stronie: „przemyślane wykorzystanie środków unijnych” to od
razu przed naszymi oczami pojawiła się droga w Wierzbniku, którą
za unijne pieniądze budowano dwa razy, czy stadion za kilka
milionów, z którym wciąż były problemy. Albo „stosunkowo
dobrze rozbudowana infrastruktura opieki zdrowotnej”. Dużą radość
sprawiły nam szanse typu „racjonalne wykorzystanie obiektów –
rekreacyjnych i kulturalnych”. A już cel operacyjny wzrost
zamożności mieszkańców rozłożył nas na łopatki. Bo przecież
żyjemy w gminie, w której gmina zdziera z ludzi jak może i ile
może. Zapowiedziano już kolejną podwyżkę opłat za ścieki, a
władze gminy zamiast obniżyć niektóre stawki podatku od
nieruchomości, żeby złagodzić skutki modernizacji ewidencji
gruntów i budynków umywają ręce, że to starostwo, a nie oni. Nie
mówiąc już o wiatrakach, które owszem paru pewnie uczynią
bogatymi, jednak dla zwykłych właścicieli domów i mieszkań są
czynnikiem obniżającym wartość ich majątku.
Ale za to mamy doskonałe remedium na
biedę: „ zachęty do tworzenia bazy dla agroturystyki i małej
gastronomii dla turystów”. Wiceprzewodniczący rady jest zapalonym
myśliwym, to może zorganizować polowania z naganką na owych
turystów. Może jakiego się wypłoszy pod lokal z małą
gastronomią.
Jest też nadzieja dla dzieci i
młodzieży : „pogłębianie współpracy dzieci i młodzieży z
miastami partnerskimi gminy”. Może się załapią na rozrzucane
przez oficjeli czekoladki?
Pożartowaliśmy. Teraz trochę
poważniej.
Opracowanie jest dokumentem bardzo
ogólnym, jego autorzy zabrali jakąś pulę informacji o gminie i
na ich podstawie przeprowadzili analizę. Sporo ich wniosków jest
trafnych. Jesteśmy gminą z ogromnym potencjałem, doskonale
położoną. Niestety, takich gmin jest wiele w Polsce, są za to
lepiej zarządzane, stawia się tam na kreatywność i aktywność
ludzką. Dzięki temu powstaje wartość dodana, które daje im
przewagę nad innymi.
W naszej strategii wszystko jest
sztampowe, oczywiste. Praktycznie cały ten tekst można, po zmianie
nazw miejscowości i liczb można by odnieść do ogromnej liczby
gmin w Polsce.
W wielu miejscach zawiera on
kontrowersyjne tezy, jak np. że szansą na rozwój gminy jest rozwój
energetyki odnawialnej. Już chyba po tych kilku latach koegzystencji
z wiatrakami w Polsce, można ocenić, że gminy zastawione nimi nie
przeżywają prosperity, elektrownie wiatrowe nie spowodowały, że
spadło bezrobocie i rozwinęła się przedsiębiorczość. Uczciwie
strategii rozwoju należałoby tego typu inwestycje umieścić też
wśród zagrożeń, który potencjalnie może pogłębić wyludniania
się terenu, migrację, dużo mniejszą aktywność inwestycyjną
mieszkańców na danym terenie.
Tak naprawdę autorzy nie znaleźli w
naszej gminie niczego wyjątkowego, co mogłoby stanowić podstawę i
impuls do rozwoju. Coś, wokół czego można by budować przyszłość
gminy. I nie można mieć im tego za złe, bo to jest zadanie dla
miejscowych – radnych i urzędników, a przede wszystkim zarządu
miasta. Niedawno zakończyła się kampania wyborcza, wszyscy
tryskali pomysłami, mieli wizje i koncepcje, krytykowali swoich
rywali i przekonywali, że są najlepsi i tylko oni uratują Grodków.
Pora wyłożyć karty na stół i zrealizować swoje koncepcje na
razie na papierze.
Pobieżnie przeczytałem ten dokument w wersji elektronicznej,jednakże uważam,że powstanie tego potężnego kołchozu wiatrowego zdusi wszelkie inwestycje z zewnątrz oraz spowoduje z czasem migrację ludności w inne bezpieczniejsze i spokojniejsze rejony.Sygnały o takich zamiarach już się pojawiają.Turystyka w cieniu wiatraka także marne ma szanse rozwoju,ktoś kto szuka styczności z przyrodą nie będzie się nią upajał w widoku i hałasie turbin.Poza tym krajobraz zastawiony setką tych mastodontów na pewno do miłych i estetycznych należeć nie będzie.Raczej gminę czeka stagnacja i pogłębianie się kryzysu demograficznego.
OdpowiedzUsuńChyba rozbiór Grodkowa i to już dawno zaplanowali
OdpowiedzUsuńStosunkowo dobrze rozbudowana infrastruktura medyczna to te prywatne Zozy ,ZOLE .co na państwowym majątku byłego szpitala zarabiają pieniądze do prywatnej kasy,ciekawe czy nadal są zwolnieni z podatku od nieruchomości
OdpowiedzUsuńTakie analizy to dzieci w gimnazjum robią. Same nic nie znaczące ogólniki, żadnych szczegółów.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńprzed wyborami wszyscy tryskali pomysłami , gdzie oni teraz są pytam?
Tam gdzie zawsze...skoro wybory wygrane to pomysły można odwiesić na kołek i spocząć na laurach,dostać podwyżkę bo się przecież wygrało i słusznie zasłużyło...
Usuń