sobota, 5 kwietnia 2014

Demokracja po grodkowsku, czyli odwoływanie sołtysa w Nowince


Mieszkańcy gminy dostali bezcenną lekcję. Ujawnione zostały mechanizmy (a przynajmniej ich część) w jaki rozgrywane są wybory na tym terenie. Jak to wygląda? Otóż jest grupa ludzi, którzy są aktywni, mają mniej lub bardziej wspólne cele. Konkuruje ona z inną grupą, która ma inne cele, oprócz tego ma inne argumenty w postaci pieniędzy i kontrolowania miejsc pracy. Ta druga grupa szkodzi miejscowej społeczności, bo jej głównym zadaniem jest kumulowanie majątku przez wąskie grono zainteresowanych, kosztem milczącej większości.

Grupa pierwsza jest przekonana o swoich racjach, chce pracować dla dobra ogółu, ma plany, wie co można zmienić, żeby było lepiej. Druga grupa w żadnym wypadku nic nie chce zmieniać, co najwyżej wprowadzać coraz większe obciążenia dla ludzi.
Grupa pierwsza ma oczywiste argumenty i jest przekonana, że ma duże poparcie i rzeczywiście ludzie ją popierają. Przy urnach jednak to poparcie znika.
Dlaczego?
Przyczyn jest kilka. Po pierwsze nie docenia się zdeterminowania grupy, która chce zachować stan obecny. Oni nie mają co ze sobą zrobić. Nie mają umiejętności, które pozwoliłyby im konkurować na rynku pracy czy w wolnorynkowym biznesie, przywykli do luksusowego życia, nie potrafili też skumulować wystarczająco dużego majtku, żeby zapewnić sobie spokój. Jest też aspekt dodatkowy, niematerialny, który teraz można obserwować na przykładzie Putina – psychoza władzy. Ja rządzę i mogę wszystko. Zmiana tego stanu rzeczy jest nie do przyjęcia dla tych ludzi.
Nawet maluteńki wyłom, odwołanie nieistotnego dla nich sołtysa, jest dla nich nie do przyjęcia. Nie do wyobrażenia.

Jak uzyskują swoje cele?
1) Rozsiewanie plotek na temat grupy, która chce zmian. Plotki dotyczą wszystkich sfer ich życia, przede wszystkim rodzinnego. Najczęściej są to półprawdy i najzwyklejsze kłamstwa. Przykładem są choćby słynne ulotki szkalujące organizatorów protestu antywiatrakowego.

2) Rozbijanie środowisk, skłócanie wsi. Np. jednego z aktywistów przeciąga się na stronę władzy "bombarduje się dobrocią", załatwia mu się co tylko chce, innych się gnębi. W niepokornej wsi rozpuszcza się pogłoskę, że gdyby nie podskakiwali, gdyby np. ich sołtys był uległy, to wieś dostałaby długo oczekiwane inwestycje, a tak ich nie ma przez grupkę niepokornych. I już we wsi skaczą sobie do gardeł. A jak już zostaną spacyfikowani niepokorni, to wieś i tak nic nie dostanie, bo po co, skoro jest rozbita, zniechęcona, osłabiona czyli nie stanowi zagrożenia.

3) Straszenie ludzi, że za zmianami stoją ludzie niezrównoważeni i nieobliczalni. Przed ostatnimi wyborami klienci OPS-u nagminnie powtarzali, że w wyborach „startują durnie i na durni nie będą głosować”. Nauczycieli i urzędników można postraszyć, że nowa miotła ich wyrzuci i gwarantem ich przyszłości są tylko obecne władze. To oczywista bzdura, ale w przypadku tak zacofanej cywilizacyjnie gminy wiele osób ją przyjmuje jako prawdę objawioną.

4) Na głosowaniu pojawiają się ludzie, którzy z własnej woli nigdy nie poszliby do wyborów, bo ich to w ogóle nie interesuje. Dlaczego nagle się angażują? Bardzo często na polecenie pracodawcy. Nędza panująca w gminie sprawia, że strach przed utratą pracy jest powszechny. Do tego pracodawca zwykle, mówi, oni wiedzą kto jak głosuje, co jest bzdurą. Kiedy jednak człowiek jest przerażony wizją utraty pracy, to wierzy we wszystko. Podobnie dzieje się wszędzie, gdzie istnieje silna zależność materialna wyborców – argumentem może być choćby pomoc charytatywna. „Jak będzie inna władza, to nie będzie pomocy!” Wielu w to uwierzyło.
W czasie ostatnich wyborów dowożono do jednej z komisji wyborczej osoby niemalże na łożu śmierci. Dowożenie wyborców na koszt kandydata jest przestępstwem. Tak samo jak kupowanie głosów za wódkę lub jabola.
Warto przy okazji wspomnieć, że pracownicy jednej z firm związanej z inwestycjami wiatrakowymi o to, że ma ona obecnie kłopoty powinni obwiniać nie Kwiatkowskiego i Niedopytalskiego, ale obecnego burmistrza. Gdyby był inny burmistrz, wyznający inną filozofię sprawowania władzy, to szefowie firmy nigdy nie podjęliby lekkomyślnych decyzji.

5) Jeśli wszystko zawiedzie, to zawsze jest tragiczna ordynacja wyborcza, która wspomaga władzę (np. to, ze organizatorem wyborów jest gmina i to w gminie drukowane są karty do glosowania). Egzamin maturalny jest bardziej przejrzysty,  bo nawet tu karty egzaminacyjne przychodzą pocztą w tzw. "zalakowanych kopertach".

Nic więc dziwnego, że władze zmienia się na polskiej prowincji przy pomocy prokuratury. Jednego nieodwoływalnego burmistrza usunięto dzięki nielegalnie finansowanej grochówce. W Wiązowie modne od lat jest poświadczanie nieprawdy w dokumentach.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz