Od wielu lat prowadzona jest kampania
typu: "radny bezradny", "polityka to zło", pojawiają się memy
przedstawiające polityków, jako świnie pchające się do koryta.
Cel tych działań jest jeden –
zniechęcić do aktywnego uczestnictwa w życiu publicznym ludzi,
którzy cenią takie wartości jaki uczciwość, humanizm,
solidarność międzyludzka (nie mająca nic wspólnego z
solidarnością kolesiów).
Porządni ludzie nie chcą, żeby
przypisywać im karierowiczostwo, pazerność, skłonności do
nepotyzmu tylko dlatego, że chcą działać dla dobra wspólnego.
Niestety, wycofując się, oddają pole właśnie bezideowym
cynicznym graczom, dla których zasiadanie w różnych
demokratycznych instytucjach i organach to nie misja, ale sposób na
zarabianie pieniędzy i „ustawienie” rodziny. Wycofując się
wzmacniają układ, który decyduje o losach naszego kraju od
dziesięcioleci, ze skutkiem jaki każda zwykła, nieuprzywilejowana
rodzina doświadcza codziennie – pogarszająca się jakością
życia, coraz gorszym dostępem do służby zdrowia czy coraz droższą
„bezpłatną” oświatą.
Można schować głowę w piasek, można
też podjąć wysiłek, żeby spróbować coś zmienić.
Całkowicie nie mają racji ludzie,
którzy mówią, że polityka ich nie dotyczy. Każda sfera życia to
efekt decyzji politycznych – ceny w sklepie uzależnione są od
wysokości podatków, kolejki do lekarza wynikają z przyjętego
przez polityków systemu ubezpieczeń zdrowotnych, nawet to, czy jemy
zdrową żywność zależy od tego co postanowią posłowie. Jedno
zdanie w z pozoru mało istotnej ustawie, może doprowadzić do ruiny
wiele dobrze prosperujących firm.
To nie ja odkryłam politykę, to
polityka odnalazła mnie. Kiedy wróciłam do Grodkowa, żeby pisać
książki i uprawiać ogródek, w krótkim czasie zapadły decyzje
degradujące miasto jak np. zamknięcie szpitala, czy stworzenie
planu zagospodarowania przestrzennego, który umożliwiał budowę
elektrowni wiatrowych na podwórkach ludzi, czy podjęcie decyzji o
inwestycjach, które zubożą mieszkańców. Każde z tych wydarzeń
to nic innego jak polityka.
Przez lata próbowałam jej unikać.
Pomagałam zakładać szkoły i przedszkola, wywierać presję
medialną na władzę, żeby nie podejmowała szkodliwych dla
mieszkańców decyzji. Efekt moich działań był nieadekwatny do
podejmowanych wysiłków, choć odniosłam wiele sukcesów.
Działalność społeczna pomaga
rozwiązać problemy jednostek, nie ma większego wpływu na
rozwiązania systemowe, które przynoszą trwałą poprawę jakości
życia całych społeczeństw. Te rozwiązania tworzą politycy.
Większość polityków, którzy działają obecnie nie ma
wystarczającej woli do tego, żeby wcielać w życie śmiałe idee,
do których zaliczam na przykład wprowadzenie ograniczenie do
piastowania mandatu czy funkcji z wyboru do maksymalnie 2 kadencji.
Takie ograniczenie chciałabym wprowadzić jako polityk. Uważam też,
że Parlament Europejski można wykorzystać do reformowania naszego
kraju i przy pomocy prawa unijnego wymusić reformy, które w Polsce
są wciąż odkładane na później.
Postanowiłam więc wystartować do
wyborów do Parlamentu Europejskiego z listy Solidarnej Polski (lista
nr 1), zajmuję na niej odległą pozycję 9. Moje ugrupowanie nie
jest liderem sondaży, choć ma bardzo atrakcyjny i konkretny program
i w jego działalność zaangażowanych jest mnóstwo aktywnych
ludzi, którzy nie mogą liczyć na nagrodę w postaci ciepłej
posadki. Mają jednak nadzieję, że ich działalność, głoszone
idee i pomysły staną się siłą sprawczą zmian, które zmienią
na lepsze nasze życie.
Nie jestem świnią pchającą się do
koryta. Nie wdzięczę się do widzów zasiadających przed
telewizorami, nie przesiaduję na warszawskich salonach. Przebywam
wśród zwykłych ludzi, mieszkam na terenach popegeerowskich w małym
mieście. Mam nadzieję, że tak jak treść moich książek była
zapożyczana przez innych autorów, tak najważniejsze tezy mojego
programu przywłaszczą sobie popularniejsi politycy i będą je
wprowadzać w życie.
Szpital zamknięto w czerwcu 2004 - zdaje się, że wróciła Pani do Grodkowa "nieco" później...
OdpowiedzUsuńCzyżbym doczekała swojego "psychofana/fanki"? Ktoś najwyraźniej śledzi mój życiorys i zna nawet datę zamknięcia szpitala... Ciekawe. Ale niestety emocje i chęć napisania nieprawdy za wszelka cena przysloniły fakty. Więc prostuję. Jestem właścicielem domu i kawałka ziemi w Grodkowie juz od... dwudziestu lat. Od 2000 roku przebywam tu regularnie.
OdpowiedzUsuń