Sprawa wiatraka w Tarnowie Grodkowskim
to kolejny przykład braku jakiegokolwiek planowania rozwoju miasta
przez władze. Nie jest chyba trudno przewidzieć, że jeżeli
powstanie obwodnica tuż przy granicach administracyjnych miasta, to
praktycznie zablokuje ona rozwój budownictwa mieszkaniowego tam,
gdzie będzie przebiegała. Przy niej mogą powstać zakłady
przemysłowe, i umowne strefy ochronne z zielenią, która będzie
łagodzić uciążliwość ruchu komunikacyjnego. Z chwilą
zatwierdzenia przebiegu tej trasy należało zabezpieczyć przed
uciążliwymi inwestycjami tereny, które mogą być wykorzystane pod
budownictwo mieszkaniowe. Grunty pomiędzy Tarnowem Grodkowskim a
tzw. Parkiem Cygańskim doskonale nadają się pod budowę osiedla
domków jednorodzinnych. Cisza, piękny widok na panoramę miasta,
odległość zaledwie kilkaset metrów-kilometr od rynku (oś.
Kwiatowe ponad 2 km).
Wystarczyło, aby w odpowiednim czasie
Rada Miejska stosowną uchwałą zablokowała możliwość
jakichkolwiek uciążliwych inwestycji na wybranym obszarze. Przez
lata obowiązywał więc plan zagospodarowania przestrzennego dla tej
części gminy Grodków, który umożliwia np. budowę obiektów
przemysłowych, jakimi są elektrownie wiatrowe na terenach
rolniczych. Inwestor więc rozpoczął starania o budowę wiatraka.
Miał do tego prawo. Władze zamiast zablokować tę inwestycję na
jak najwcześniejszym etapie np. wstępnych zapytań do urzędu, aby
inwestor nie poniósł kosztów, były bierne i teraz wszyscy mają
kłopot. Miasto, bo jak zgodzi się na wiatrak, to znikną doskonałe
tereny pod budownictwo mieszkaniowe i utracone zostaną szanse na
rozwój miasta, bo już i tak ceny działek budowlanych są bardzo
wysokie, a ograniczenie ich podaży jeszcze te ceny podniesie, więc
ludzie będą się budować w innych miejscowościach. Inwestor bo
stracił czas, pieniądze i nerwy na odwoływanie się od decyzji
burmistrza.
Co ciekawe, grodkowskie plany
zagospodarowania przestrzennego są bublem prawnym i umożliwiają
burmistrzowi zablokowanie praktycznie każdej inwestycji
przemysłowej. Znajduje się w nich przepis, wedle którego
„uciążliwość” inwestycji – m.in. zapachowa i dźwiękowa,
nie mogą wykraczać poza granicę działki, do które prawa ma
inwestor. Prawo polskie nie daje definicji „uciążliwości” –
uciążliwość nie jest tożsama np. z normami hałasu. Wystarczy
np. dźwięk cykliczny, wyróżniający się z tła, nawet o
niewielkim natężeniu, a taki właśnie towarzyszy pracy wiatraka. W
raportach dotyczących jednej z farm wiatrowych wskazano, że
obecnie natężenie dźwięku na obszarze oddziaływania tej farmy
to ok. 31 decybeli, po jej wybudowaniu będzie na tym terenie 40
decybeli. Jako że teren oddziaływania obejmuje ogromny obszar
powstanie uciążliwość wykraczająca poza granicę działki, do
której ma prawa inwestor. Na mapach opracowanych przez inwestora ze
wskazaną strefą oddziaływania elektrowni wiatrowych, że często
strefa najsilniejszego oddziaływania i bardzo dużego hałasu
nachodzi na drogi publiczne, a więc działki do której inwestor nie
może nabyć praw.
W załączeniu mapa z projektu studium
z naniesiony wiatrakiem w Tarnowie Grodkowskim. Położenie
przybliżone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz